Koronacja laboratoryjna
Prapremiera "Koronacji" Marka Modzelewskiego w reżyserii Łukasza Kosa otworzy w środę czwartą scenę Teatru Narodowego. Jest to zarazem pierwsza inscenizacja Laboratorium Dramatu, które od tego sezonu zaczęło działalność pod kierownictwem Tadeusza Słobodzianka.
Do zadań Laboratorium Dramatu należy gromadzenie, lektura i prace warsztatowe nad nowymi tekstami naszych dramaturgów. - Będę szczęśliwy, jeśli z tej kuźni literackiej dwie, trzy sztuki w sezonie będą mogły być pokazane, a choć jedna z nich zrobi ogólnopolską, a może i zagraniczną karierę - mówił dyrektor Jan Englert podczas wczorajszego spotkania w Teatrze Narodowym.
Sztuka Modzelewskiego opowiada o trzydziestolatku - lekarzu, jak sam autor. Bohater uwikłany jest między żonę, kochankę, znerwicowaną matkę i apodyktycznego ojca. Nienawidzi pracy rodziny, siebie. 32-letni autor, z zawodu lekarz radiolog, od trzech lat pisze sztuki. Dwie poprzednie miały prapremiery w radomskim teatrze.
Teraz nie ukrywa, że cieszy się z faktu, iż "Koronacja" doczekała się prapremiery w Teatrze Narodowym.
- Laboratorium to praca od podstaw, na zasadzie wolontariatu - podkreśla dyrektor Englert. - Reżyser i aktorzy odbierają jedynie symboliczne wynagrodzenie. A mimo to nasza "księga wolontariatu" liczy 246 nazwisk. Pracują tu ludzie gotowi do poświęceń, dla samej frajdy tworzenia. Ryzyko jest na starcie, bo nigdy nie wiadomo, która z prac laboratoryjnych wejdzie do repertuaru naszej sceny.
- To bardzo prosta, polska, a jednocześnie uniwersalna historia młodego mężczyzny, któremu nagle wszystko w życiu się wali - tak reżyser Łukasz Kos wyjaśnia powody sięgnięcia po tę akurat sztukę, dodając, że starał się być wierny tekstowi.
Autor większość swych bohaterów odwzorował ze znanych sobie osób. Co zaskakujące, reżyser nie znając ich osobiście, tak dobrał aktorów, że fizycznie przypominają pierwowzory postaci.