Artykuły

Historia w ludzkim wymiarze

- To nie jest stereotypowy spektakl historyczny. Staraliśmy się pokazać zbieg sensacyjnych wydarzeń, pękanie Europy. Okazało się, że to, co wpływa na wielkie historyczne procesy, ma jednocześnie ludzki wymiar - mówi reżyser MACIEJ MASZTALSKI przed premierą ""Mordu w domu Ipatiewa" w Grupie Ad Spectatores.

Tomasz Wysocki: W "Mordzie w domu Ipatiewa" odtwarzasz morderstwa na carach Aleksandrze II i Mikołaju II, arcyksięciu Ferdynandzie i Rasputinie. Czemu to służy?

Maciej Masztalski [na zdjęciu], twórca Grupy Artystycznej Ad Spectatores pod Wezwaniem Calderona, autor i reżyser "Mordu w domu Ipatiewa": Chciałem pokazać proces rozpadu starej Europy, koniec epoki. Zaczął się od zabójstwa cara Aleksandra II, upadku rodziny Romanowów, którego finałem było zamordowanie całej rodziny Mikołaja II w 1918 roku. Wtedy świat zmienił się bezpowrotnie. Powstał komunizm, a upokorzone Niemcy od razu zaczęły się szykować do następnej wojny. Znalazłem informacje, wcale nie tajne, z których wynika, że te trzy zabójstwa: Ferdynanda, Rasputina i Aleksandra II, to był dramat nie tylko ofiar, ale i zabójców. Zamachu na arcyksięcia dokonali młodzi chłopacy, którzy przez przypadek doprowadzili do wybuchu I wojny. Czyli coś, co było nieskoordynowaną akcją amatorów, miało tragiczne konsekwencje dla całego świata.

Zrobiłeś przedstawienie ilustrujące historię?

To nie jest stereotypowy spektakl historyczny. Staraliśmy się pokazać zbieg sensacyjnych wydarzeń, pękanie Europy. Okazało się, że to, co wpływa na wielkie historyczne procesy, ma jednocześnie ludzki wymiar. A czasem wręcz rządzi nimi przypadek. Morderstwo Rasputina jest przerażające, ale najbardziej okrutny wymiar ma scena egzekucji rodziny carskiej w domu Ipatiewa. Wtedy car jest już zwykłym człowiekiem, odartym z majestatu i godności. To początek brutalnej, niepohamowanej fali mordów. Przed tymi scenami muszę ostrzec widzów szczególnie wrażliwych.

W spektaklu wystąpią Ewelina Paszke-Lowitzsch, Krzysztof Kuliński i Wiesław Cichy, dojrzali aktorzy ze sporym dorobkiem, także wykładowcy szkoły teatralnej.

Dla mnie to zaszczyt, że zgodzili się pracować z Ad Spectatores. Obawiałem się tarć podczas realizacji, bo w naszym teatrze wiele rzeczy musimy przygotować sami. Nie mamy garderobianych ani inspicjenta. Garderoby są ciasne, bywa w nich zimno. Ale nie usłyszałem ani jednego słowa skargi.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji