Artykuły

Żywioł, elegancja, radość

"Wieczór baletowy" Complexions Contemporary Ballet z Nowego Jorku w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej w Warszawie. Pisze Jacek Marczyński w Rzeczpospolitej.

Rewelacyjny Complexions Contemporary Ballet rozpoczął występy w Polsce. Tak potrafią tańczyć tylko Amerykanie.

Po entuzjastycznym przyjęciu w warszawskiej Operze Narodowej amerykański zespół dziś zatańczy w Bydgoszczy, a do 20 maja odwiedzi jeszcze Kraków, Poznań i Łódź.

Complexions Contemporary Ballet to zespół nowej generacji, założyli go w 1994 roku w Nowym Jorku Dwight Rhoden i Desmond Richardson. Fachowcy mówią, że hołdują nowatorskiej estetyce, tworząc postmodernistyczną choreografię. Dla większości widzów te mądre określenia nie mają większego znaczenia. Liczy się to, co oglądają: błyskotliwy popis. Wykonawcy ozdabiają nim zarówno rozbudowane baletowe suity ułożone dla całego zespołu do muzyki Jana Sebastiana Bacha lub piosenek Niny Simone, jak i krótkie choreograficzne miniatury dla dwojga solistów z muzyką Steve Wondera, Arethy Franklin, Astora Piazzolli lub Giulio Cacciniego.

Dzięki amerykańskiemu zespołowi polski widz może zobaczyć próbkę absolutnie współczesnego tańca, z którym mamy sporadyczny kontakt. Ta sztuka dawno już odrzuciła rozbudowane fabularne opowieści, dziś choreograf tworząc dłuższą (to znaczy trwającą mniej więcej pół godziny) kompozycję, dzieli ją na mniejsze cząstki. Liczy się tempo i migotliwa zmienność obrazu, tak charakterystyczna dla epoki wideoklipu.

Choreografie Dwighta Rhodena, które zespół przywiózł do Polski, wyrastają z wielkiej amerykańskiej tradycji tańca modern, zapoczątkowanej w pierwszej połowie XX wieku dokonaniami legendarnej Marthy Graham, dzięki której ludzkie ciało zyskało nową ekspresję. To ona udowodniła też, że tańczyć można, siedząc lub leżąc. Szefowie Complexions Contemporary Ballet są niewątpliwie jej artystycznymi wnukami, ale nie naśladowcami, bo ich sztuka odwołuje się także do niepowtarzalnej atmosfery musicalu. W nim bowiem tancerz otrzymuje kilkuminutowy numer i podczas krótkiego występu musi pokazać pełnię swoich możliwości.

Członkowie nowojorskiej grupy postępują zatem tak, jakby każda solówka miała zadecydować o ich dalszym losie. Tańczą na 102 procent, widać też, że mają solidne klasyczne wykształcenie, z czego Dwight Rhoden co pewien czas korzysta. I to jest kolejny indywidualny rys jego sztuki choreograficznej.

Jest jeszcze coś, co propozycje nowojorskiego zespołu korzystnie odróżnia od dokonań wielu artystów postmodernistycznego tańca, przede wszystkim w Europie. Każdy gest, ruch, układ tworzony jest tak, by władnych obrazach wyeksponować piękno ludzkiego ciała. Można zatem tworzyć nowoczesną sztukę, nie epatując brzydotą i deformacją.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji