Artykuły

Czterdzieści lat minęło jak jeden dzień

"Wagon" w reż. Krzysztofa Zaleskiego w Teatrze Współczesnym w Warszawie. Pisze Marek Radziwon w miesięczniku Teatr.

O niedawnej premierze w Teatrze Współczesnym mówiono, że to rozrachunek z historią najnowszą, że opowieść o dziejach Peerelu - podłych, nikczemnych, śmiesznych, że, krótko mówiąc - teatr polityczny. Zapowiedzi brzmiały intrygująco. Proza Marka Nowakowskiego, zaadaptowana i reżyserowana przez Krzysztofa Zaleskiego, wydawała się dobrą okazją do przedstawienia subiektywnej, nawet kategorycznej wizji polskiej historii najnowszej. Mogłaby to być wizja kontrowersyjna, jednowymiarowa, tendencyjna, niechby i w ocenie niektórych widzów wręcz fałszywa, ale własna, szczera, z przekonaniem wykrzyczana. I dlatego warta dyskusji, sporu, czy nawet głośnej awantury.

Powiedzmy od razu - sporu o Peerel nie będzie, bo spierać się nie ma o co. Przedstawienie Zaleskiego nie daje żadnej spójnej wizji ani interpretacji minionego czasu, daje tylko serię obrazów z kolejnych dekad. Zawiedzie więc zarówno tych, którzy chcieliby Peerel atakować, jak i tych, którzy próbowali jej bronić.

Tytułowy wagon należy brać najdosłowniej. Na małej scenie Współczesnego ustawiono niby to przedział kolejowy - przezroczyste okienka w głębi sceny udają długi wąski korytarzyk, na pierwszym planie stoją dwie drewniane ławki, które, to będzie znak, że zbliżamy się do współczesności, zostają później zastąpione przez miękkie kanapy ze skaju. Kolejne sceny przedstawienia ułożone zostały tak, żeby dawać, z konieczności oczywiście powierzchowny, ale jednak pełny, krótki kurs historii.

Kłopot polega jednak na tym, że "Wagon" zatrzymuje się w opisie rzeczywistości na poziomie komedii sentymentalnej, w której kolejne gagi są tym śmieszniejsze, im są starsze, lepiej znane i łatwiej rozpoznawane. Sceny ułożono najprościej, czyli chronologicznie, a kolejne dekady oddzielono kupletami na bluesową nutę do niezbyt wyrafinowanego wiersza. Idzie to mniej więcej tak: "Jak pociąg niosą nas koleje losu. Nie sposób / się nie udać w kierunku przeznaczenia". Ale wbrew piosenkarskim zapowiedziom w przedstawieniu Zaleskiego nie sposób dostrzec tę szeroką i cokolwiek zobowiązującą metaforę losu i przeznaczenia. Bardziej pasowałaby do "Wagonu" inna znana zwrotka, zresztą także o Peerelu: "Czterdzieści lat minęło jak jeden dzień / [...] / Na karuzeli życia pokręcisz się".

Jakie to są obrazy? Najpierw koniec okupacji i młodzi chłopcy, którzy okradają niemieckie, a kilka miesięcy później radzieckie składy kolejowe. Mają charakter i niczego się nie boją - postraszą granatowego policjanta, zabawią się z dziewczynami. Te partyzancko-złodziejskie wyprawy stają się jednak coraz bardziej niebezpieczne, a radzieccy żołnierze coraz bardziej bezwzględni. Wszyscy mówią jednemu z bohaterów, żeby dał z tym niepewnym zarobkiem spokój, bo koniec będzie tragiczny. On jednak - silny zawiadiaka - wie lepiej. I co się ku zdziwieniu publiczności okazuje? Ze jego ostatnia akcja kończy się tragicznie!

Później przychodzą lata pięćdziesiąte i sześćdziesiąte i są to lata groźne - słyszymy słynne przemówienie Gomułki z marca 1968 roku. Później przychodzą lata siedemdziesiąte i są to lata podłe. W wagonie siedzi trzech kombinatorów, inteligencja techniczna wraca z delegacji. Grają w karty i dumają, jakby tu diety ukraść, rachunek podrobić i w ogóle tanio kupić i drogo sprzedać. Dylemat, z którym zmagają się w tej scenie realizatorzy "Wagonu", został już kiedyś wyczerpująco opisany w słynnej piosence grupy Perfect: "Jak naprawdę jest, nikt nie wie, / kornik ryje dziurę w drzewie, / elektronik kradnie w Tewie, / a chłop pije, ale jazz". Nikczemne lata siedemdziesiąte to także scena w Warsie. Zęby się do Warsu w ogóle dostać, trzeba dać łapówkę, najlepiej w walucie. Kiedy się już tam wejdzie, trzeba dać jeszcze raz, żeby bufetowy, czyli dyrektor Warsu, nie wpuszczał innych. Szerokie spodnie, kolorowe spódnice, weseli inteligenci, którzy upijają się na smutno i cudowna koleżanka z zagranicy - mieszka we Francji pięknie i bogato i nam tu wydaje się księżniczką z bajki. Wszystko to złudzenie małej gierkowskiej stabilizacji.

Wreszcie przychodzą lata osiemdziesiąte i są to lata stracone. Dla pełnej jasności - z przemówieniem generała Jaruzelskiego z 13 grudnia 1981 roku, z wyciąganiem przez tajniaków jakiegoś brodatego jegomościa, chyba działacza podziemia. Widowisko kończy się na latach dziewięćdziesiątych. Są to lata niesprawiedliwe. Niesprawiedliwość w teatrze pokazać łatwo - w wagonie spotykają się bezdomny, który chyba brzydko pachnie, i rekin młodej finansjery, smarkacz w garniturze, z laptopem i komórką, przez którą rozmawia z jakimś swoim prezesem.

Plakatowość wszystkich tych skojarzeń jest niestety oczywista i pozostaje na poziomie gazetowego streszczenia, a nie teatralnej inscenizacji. W efekcie widz w kilkunastu obrazach niczym z bryku maturalnego do historii najnowszej rozpoznaje nie dawne lata, ale zbiór wielokrotnie ogranych skeczów na temat dawnych lat. Dlatego kto oczekuje od teatru czegoś więcej niż najprostszych obrazków, musi po wyjściu z "Wagonu" pomyśleć: niechby Zaleski wykonał ostry, polityczny teatr, niechby manifestacyjnie grzmiał o zdradzie narodowej, o niewoli, czwartym rozbiorze, radzieckiej agenturze. A tu nie - "Wagon" nie jest ani zaczepny, ani kontrowersyjny. Jest przede wszystkim spóźniony. O jakieś piętnaście lat. To wtedy sens miałoby jeszcze naigrywanie się ze sztywnych jak manekiny oficerów LWP, którzy karmili się w Warsie suchą bułką zawiniętą w papier i popijali cieczą z chińskiego termosu, to wtedy mogłaby wzruszać historia dziarskiego chłopaka z partyzantki, w szykownym płaszczu i oficerkach, który dla draki rozpruwał radzieckie transporty kolejowe, to wtedy robiłaby wrażenie scena rozmowy niezłomnego pisarza z oficerem Służby Bezpieczeństwa. Dzisiaj jesteśmy w dyskusjach o polskiej przeszłości znacznie dalej niż tych kilka obrazów. Dlatego to, co zostało z przestawienia we Współczesnym, daje się streścić w znanym powiedzeniu: "Znacie? Znamy. No to posłuchajcie".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji