Artykuły

Narodziny nowej primadonny

KAMILA CHOLEWIŃSKA jest nową primadonną, którą łódzka publiczność entuzjastycznie oklaskiwała na premierze "Krainy uśmiechu" w Teatrze Muzycznym - sylwetka artystki.

W Teatrze Muzycznym, na drugiej premierze "Krainy uśmiechu" w reżyserii Zbigniewa Maciasa, w głównej roli lizy wystąpiła Kamila Cholewińska. Ta partia wydaje się wprost wymarzona dla młodej śpiewaczki. Publiczność zgotowała artystce ogromną owację, była wszakże świadkiem narodzin nowej primadonny tej sceny.

Wielka uroda, piękny, duży, nośny sopran, ujmująca osobowość to główne atuty 29-letniej śpiewaczki, która dyplom uzyskała w 2005 roku w Akademii Muzycznej w Łodzi (klasa prof. Katarzyny Rymarczyk). Kursy mistrzowskie odbyła u takich sław, jak prof. Teresa Wojtaszek-Kubiak i prof. Halina Łazarska. Z kolei kurs techniki i interpretacji u maestro Teresy Żylis-Gary.

Jest zdobywczynią nagrody na II Ogólnopolskim Konkursie Wokalnym we Wrocławiu, wyróżnienia na I Ogólnopolskim Konkursie Operetkowym w Krakowie. Oklaskiwała ją niemiecka publiczność w Berlinie, Hamburgu i Monachium oraz Rheinsbergu. Dzisiaj Kamila Cholewińska błyszczy w klasycznych operetkach i na galach operetkowych w Łodzi, na koncertach w Warszawie, stając się nową ulubienicą publiczności, w czym wspaniale wspomaga ją mąż Tomasz Rak, świetny baryton, również ulubieniec miłośników operetki i musicali.

Miała być prawnikiem

Pochodzi z Lublina, ale jej i korzenie tkwią na Roztoczu, gdzie dziadek grał na i akordeonie, a babcia na fortepianie. W rodzinie nikł nie śpiewał, chociaż gło sem wyróżniał się ojciec. Jako dziewczynka nie śpiewała, ale pod koniec szkoły podstawowej trafiła do ogniska muzycznego. Rozpoczęła także zajęcia taneczne w Zespole Pieśni i Tańca Ziemi Lubelskiej im. Wandy Kaniorowej, w którym spędziła 12 lat. Po maturze myślała raczej o prawie niż o zawodowym śpiewaniu. Ostatecznie wybrała jednak Akademię Muzyczną w Łodzi (wydział wokalno-aktorski) i osiadła na stałe w naszym mieście. Edukację wokalną zaczynała u prof. Adeli Winiarskiej-Skrzynecłriej, u której uczyła się dwa lata. Gdy pedagogiem w Łodzi została znakomita śpiewaczka Katarzyna Rymarczyk, przeniosła się do jej klasy i wiele się nauczyła. Dyplom uzyskała z oceną bardzo dobrą. Zadebiutowała partią Fiordiligi w operze "Cosi fan tutte" (przedstawienie studenckie) na scenie Teatru Wielkiego w Łodzi. Od początku była zainteresowana pracą w operze i w niej chciałaby śpiewać w przyszłości. Na razie ma w repertuarze tak znane partie, jak: Hanna Glavari w "Wesołej wdówce", tytułowa "Księżniczka czardasza", Pamina w "Czarodziejskim flecie". Podziwialiśmy ją na koncertach galowych Teatru Muzycznego w Łodzi. 25 maja wystąpi obok Grażyny Brodzińskiej, Zbigniewa Maciasa, Dariusza Stachury i Tomasza Raka w warszawskiej Sali Kongresowej na wielkim koncercie operetkowo-musicalowym.

Najnowsza partia Lizy w "Krainie uśmiechu", słynnej klasycznej operetce Lehara, w subtelnej, prostej i wzruszającej w finale reżyserii Zbigniewa Maciasa, jest bardzo trudna wokalnie, bardzo emocjonalna, dająca wiele satysfakcji jej wykonawczyni. Od śpiewaczki wymaga przede wszystkim doskonałej techniki, bez opanowania której trudno byłoby ją zaśpiewać. W jej przygotowaniu młodej śpiewaczce bardzo pomógł swoimi trafnymi wskazówkami znakomity tenor, od niedawna także konsultant wokalny Teatru Muzycznego, Krzysztof Bednarek. Partia Lizy jest napisana zarówno nisko, jak wysoko, na silny sopran, i trzeba wiedzieć, jak połączyć rejestry, żeby brzmiała pełnym głosem i pięknym dźwiękiem. Kamili Cholewińskiej się to udało, a nawet więcej - stworzyła ciekawą, bogatą uczuciowo postać, w reakcje której widz wierzy i wzrusza się jej historią uczucia do chińskiego księcia, z jakim być jednak nie może.

Rozmowa z Kamilą Cholewińską

Bohdan Gadomski: Jak pracowało się pani z reżyserem Zbigniewem Maciasem?

Kamila Cholewińska: Świetnie! Zbigniew Macias oprócz tego, że jest dyrektorem artystycznym teatru i reżyserem "Krainy uśmiechu", jest także śpiewakiem i doskonale rozumie artystów. Można było przedstawiać swoje propozycje, ale jego uwagi były niesamowicie cenne.

Zbigniew Macias zrealizował "Krainę uśmiechu" tradycyjnie, z zachowaniem wszystkich reguł obowiązujących przy wystawianiu klasycznych operetek. Czy taka konwencja pani odpowiada?

- Chociaż lubię różne konwencje, ta mi odpowiada. Myślę, że publiczność ciągle kocha tradycyjne spektakle, z pięknymi bogatymi kostiumami i scenografią.

W jakim teatrze chciałaby pani pracować?

- W takim, gdzie jest sporo premier, które ściągałyby komplet widzów, gdzie publiczność byłaby zadowolona z tego, co ogląda, a artyści mieli dużo satysfakcji

z tego, co robią. Jestem zainteresowana także musicalami i operami komicznymi.

A póki co jaka rola na panią czeka?

- Przygotowuję się do roli Wiktorii w operetce "Wiktoria i jej huzar". Marzę

o zaśpiewaniu Mimi w "Cyganerii" i tytułowej "Halki".

Pani mąż Tomasz Rak również jest śpiewakiem i pracuje w tym samym teatrze. Jakie ma to przełożenie na wasze relacje w domu?

- Sprawy zawodowe staramy się pozostawiać w teatrze, chociaż nie zawsze się to udaje. Mąż bardzo mnie wspiera.

A kiedy gracie razem na scenie?

- Jest wspaniałym partnerem i czuję się z nim doskonale i pewnie. W "Krainie uśmiechu" gra Gustawa, mojego bardzo dalekiego kuzyna, który ubiega się o moją rękę. Nasze porozumienie jest pełne.

Na Zielonym Romanowie

Państwo Rakowie mieszkają na osiedlu Zielony Romanów na krańcu Łodzi, w M-4 (70 m kw.), które urządzili w stylu klasycznym (dominują ciepłe barwy, łazienka jest malinowa). Śpiewaczka lubi gotować, prowadzi samochód. Interesuje się dobrym kinem, ciekawą książką. Oboje z mężem lubią muzykę Andrzeja Smolika i piosenki Ani Dąbrowskiej. Ze świata podziwiają wielkie głosy Shirley Bassey i Michaela Balia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji