Artykuły

WSPOMNIENIE. Olga Bielska (4.12.1922-25.07.1996)

Odeszła dziesięć lat temu. Nagle i nieoczekiwanie. Była uosobieniem radości życia. Pogodna, ciepła i ogromnie towarzyska. Błyskotliwa i dowcipna, o dużej inteligencji. Zawsze uśmiechnięta i pierwsza do organizowania wspólnych towarzyskich spotkań. Niezastąpiona organizatorka wszelkich zabaw i przyjęć w teatrze. Kochała teatr, ludzi i karty. Śliczna, utalentowana i pełna wdzięku. Poznaliśmy się w pierwszym roku wojny u wspólnych przyjaciół. Obydwoje marzyliśmy o teatrze. W latach 1938-39 była słuchaczką Wydziału Aktorskiego Państwowego Instytutu Sztuki Teatralnej w Warszawie. Po wojnie zdała egzamin aktorski przed komisją egzaminacyjną ZASPu i zadebiutowała rolą Panny Młodej w "Weselu" Stanisława Wyspiańskiego na scenie Teatru Polskiego w Poznaniu. Z miejsca podbiła serca poznaniaków zarówno talentem, jak i urodą. W roli Panny Młodej była prześliczna i urokliwa. Wdzięk i urodę zachowała do ostatnich lat. I choć nie była już dziewczątkiem, lecz dojrzałą belle famme, oglądali się za nią mężczyźni. Nawet jak przeszła na emeryturę, stale ją "podrywali". Miała jednak dobrze poukładane w głowie. Poczucie rzeczywistości połączone z daleko idącym samokrytycyzmem sprawiało, że nie dawała się nabierać na prawione jej komplementy. Kiedy ją "podrywano", z wrodzonym poczuciem humoru mówiła: "Synku, zastanów się, kogo podrywasz", "Oszalałeś? Emerytkę podrywasz?". To była cała Olga!

Po udanym debiucie w Poznaniu zagrała jeszcze Marię w "Wieczorze Trzech Króli" Szekspira. Po tych dwóch rolach otrzymała propozycję zaangażowania się do Teatru im. Juliusza Słowackiego w Krakowie. Okres krakowski to znakomite role i rozkwit jej talentu. Grała uroczo Zuzannę w "Weselu Figara" Beaumarchais, pełną temperamentu i pikanterii Justysię w "Mężu i żonie" Aleksandra Fredry, Anielę w "Chorym z urojenia" Moliera i Marię Antonownę w "Rewizorze" Gogola. Od początku los się do niej uśmiechnął. Pracowała z najwybitniejszymi reżyserami i wielkimi aktorami.

Następnym etapem jej kariery była Łódź i Teatr Powszechny Jadwigi Chojnackiej. Na tej scenie wcieliła się w postać Eugenii Grandet w sztuce Balzaka, a potem w Marice w "Niemcach" Kruczkowskiego, Matyldę w "Wielkim człowieku do małych interesów" Aleksandra Fredry i Lucciettę w "Awanturze w Chioggi" Carlo Goldoniego. Duży sukces w latach pięćdziesiątych odniosła na scenie Teatru im. Stefana Jaracza w Łodzi, grając Księżniczkę Eboli w "Don Carlosie" Fryderyka Schillera w reżyserii Emila Chaberskiego. Z dyr. Chaberskim przyjechała do Warszawy, kiedy obejmował dyrekcję Teatrów Klasycznego w Pałacu Kultury (dziś Studio) i Teatru Rozmaitości przy ul. Marszałkowskiej. Warszawa szybko ją zaakceptowała, a dyr. Chaberski umożliwiał jej pokazanie się z jak najlepszej strony, obsadzając ją w rolach dających satysfakcję aktorską. Była znakomitą aktorką. Na początek zagrała przepięknie Krasawicę w "Bolesławie Śmiałym" Stanisława Wyspiańskiego. W olśniewającym czerwonym kostiumie zaprojektowanym przez Jerzego Szeskiego była porywająca. Jej obraz mam do dzisiaj przed oczami. Do udanych ról Olgi należała także pełna pikanterii Ochotnicka w "Klubie kawalerów" Michała Bałuckiego w roku 1963 na scenie Teatru Rozmaitości w reżyserii Józefa Słotwińskiego. To znakomite przedstawienie miesiącami nie schodziło z afisza. Dalej Linowska w farsie Zdzisława Skowrońskiego "Dyplomaci" na motywach sztuki Włodzimierza Perzyńskiego "Polityka" w reżyserii Jadwigi Chojnackiej. Za dyrekcji Jerzego Kaliszewskiego zagrała brawurowo Towarzyszkę Underton w "Łaźni" Majakowskiego w reżyserii Bohdana Korzeniewskiego i Babakinę w "Iwanowie" Czechowa. Dalej Pulcherię w "Domu otwartym" Michała Bałuckiego w reżyserii Romana Zawistowskiego. U Ireneusza Kanickiego, kolejnego dyrektora tego teatru, grała Marciniakową w "Garści piasku" Przeździeckiego, Fraulein w "Dowodzie osobistym" Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej i Panią Petipon w "Damie od Maxima" Feydeau w reżyserii Jerzego Grzegorzewskiego. W tej ostatniej sztuce grałem z Olgą jedną z głównych ról, a poza tym w kilku innych. W roku 1970 obchodziliśmy 25-lecie pracy artystycznej w tym teatrze.

Kiedy teatry Klasyczny i Rozmaitości rozpadły się, a Kanickiego zdjęto z dyrekcji, Olga trafiła do Józefa Szajny, a ja do Jareckiego. U Szajny w Studiu, bo taką nazwę przybrał Teatr Klasyczny, zmieniono profil teatru i sposób grania. Przyzwyczajona do innej estetyki teatru, nie potrafiła się w nim jakoś odnaleźć. U dyrektora Grzegorzewskiego, który objął teatr po Szajnie, też nie miała pola do popisu. W najlepszym moim zdaniem przedstawieniu Grzegorzewskiego - w "Parawanach" Geneta - wystąpiła jako Kobieta. Grała jeszcze coś niewielkiego, zupełnie niezauważona w "Operze za trzy grosze" Brechta. I to chyba wszystko.

W teatrze i na scenie pojawiała się coraz rzadziej. To już nie był jej teatr. Zaczynała chorować, ale dowcip i humor jej nie opuszczały. Do końca postanowiła żyć pełnią życia. Jej dom był stale pełen gości. Namiętnie i bardzo dobrze grała w karty. W okresie prosperity występowała w radiu, filmie i telewizji. Tworzyła interesujące i wyraziste sylwetki swoich bohaterek w takich filmach jak "Deszczowy lipiec", "Prawdziwy koniec wielkiej wojny", "Tysiąc talarów" i "Czarne chmury". Nigdy jednak nie zagrała w filmie roli na miarę jej talentu, choć była fotogeniczna i dobrze czuła się przed kamerą. Urodziła się na Wołyniu, w Kiwercach. Była żoną przedwojennego "króla mody", znanego aktora Olgierda Skirgiełło-Jacewicza, z którym tworzyli doskonałą i rozumiejącą się parę. Utonęła nad Zalewem Zegrzyńskim obok swojego letniego domku, gdzie mieszkała, 25 lipca 1996 roku. Po jej śmierci Olgierd bardzo długo nie mógł dojść do równowagi. Zmarł 13 marca 2003 roku.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji