Artykuły

Warszawa. "Teremin" we Współczesnym

"Teremin" to przewrotna i zabawna sztuka inspirowana życiem Lwa Siergiejewicza Teremina, twórcy pierwszego w świecie bezdotykowego instrumentu muzycznego. W Teatrze Współczesnym wystawi ją Artur Tyszkiewicz

Absolwent Akademii Teatralnej po skończeniu studiów w1997 roku wyreżyserował kilka przedstawień, po czym na sześć lat rozstał się ze sceną. Powrócił w 2005 roku "Iwoną, księżniczką Burgunda" w Teatrze Dramatycznym w Wałbrzychu. Teraz, po dekadzie od dyplomowego "Makbeta" w Lalce, ponownie reżyseruje w Warszawie.

Wybrał tragikomedię Petra Zelenki, której akcja toczy się na przełomie lat 20. i 30. ubiegłego wieku w Stanach Zjednoczonych. To czas szalonych zabaw, rewolucji obyczajowej, ale także przestępczości, prohibicji i wielkiego kryzysu. Do Ameryki przybywa rosyjski wynalazca i fizyk Lew Teremin, by promować instrument muzyczny zwany tereminvoksem. Może na nim grać każdy niezależnie od talentu - niepotrzebny jest dyplom konserwatorium ani żmudna nauka. Wśród bogatych Amerykanów największe zainteresowanie budzi fakt, że grał na nim sam Lenin.

Teremin wspierany m.in. przez menedżera Goldberga i kompozytora Josepha Schilingera robi w Stanach błyskotliwą karierę, zdobywa podziw wśród kobiet, na jego koncerty przychodzą tłumy. Okazuje się jednak, że promowanie radzieckiej myśli technicznej nie było wcale najważniejszym zadaniem powierzonym mu przez sowieckich mocodawców, a uwolnienie się spod ich wpływów okaże się prawie niemożliwe...

Spektakl Tyszkiewicza traktować więc będzie o granicach wolności i ścieraniu się człowieka z potężniejszymi od niego siłami. Ale reżysera interesuje przede wszystkim pokazana w tej sztuce historia narodzin popkultury, której uosobieniem jest tereminvox.

***

Specjalnie dla "Rz" - Artur Tyszkiewicz

Artur Tyszkiewicz jest reżyserem spektaklu "Teremin": - Petr Zelenka pokazuje mechanizm, w który uwikłany jest człowiek niezależnie od epoki. Mówi o presji, jaką na nasze życie wywierać może otoczenie, historia albo pieniądze. Intrygującej fabule smaczku dodaje fakt, że oparta została na autentycznych wydarzeniach. Lew Siergiejewicz Teremin naprawdę istniał, podobnie jak większość pojawiających się na scenie postaci. Zelenka jako filmowiec wie, że percepcja współczesnego widza przyzwyczajona jest do dynamicznego montażu. Idzie tym tropem i błyskawicznie zmienia czas i miejsca akcji. Wszystko dzieje się szybko, w krótkich ujęciach, aby nie znużyć, a wręcz przeciwnie, jeszcze bardziej wciągnąć widza.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji