Artykuły

Pan Kantor na Księżycu

"Szczeźli" w reż. Pawła Passiniego w Stowarzyszeniu Teatralnym Chorea w Łodzi. Pisze Joanna Targoń w Gazecie Wyborczej - Kraków.

"Sczeźli" to przedstawienie równie ekscentryczne jak jego tytuł. Ale ekscentryczność wyczerpuje się bardzo szybko.

Nie ma tutaj ani fabuły, ani postaci, choć jest teatr, czyli zorganizowana sceniczna przestrzeń i aktorzy, czy raczej aktor, dwie tancerki i pies. Teatru (nie najlepszego) zresztą w miarę upływu czasu jest jakby coraz więcej, choć ani przestrzeń się nie zmienia, ani aktorów nie przybywa. Stworzona przez Pawła Passiniego surrealistyczna sytuacja sceniczna sama się obnaża i kompromituje, robi się coraz nudniejsza, coraz bardziej przewidywalna, coraz bardziej irytująca w swojej naiwnej dosłowności. Choć pewnie miało być inaczej.

Na początku "Sczeźli" zaciekawiają. Scena jest ogromna, z czarną lśniącą podłogą. Daleko na horyzoncie czarno-białe projekcje, trochę z kosmosu, trochę z niemego kina: wirujące gwiazdy (a może padający śnieg), przebiegające sylwetki, twarze. Na scenie biurko i ławeczka. Przy biurku mężczyzna (Tomasz Rodowicz) w srebrnym stroju kosmonauty, przed biurkiem grzecznie śpi niewielki piesek. Na ławeczce dwie tancerki - jedna kobieca, w sukience i z chmurą rudych włosów (Iga Załęczna), druga chłopczykowata, w spodenkach i koszulce na ramiączkach (Katarzyna Tadeusz). Jeszcze srebrna rura z boku sceny, z której wydobywa się dym - i rzucone na podłogę kapelusze. Co z tych elementów się złoży? Otóż niewiele.

Mężczyzna czyta fragmenty pism Kantora. Mikroport odrealnia głos, potęgując wrażenie kosmicznej pustki. Kantor w zaświatach, na Księżycu, sam ze swoimi myślami o teatrze, życiu, świecie... Dobrze, ale nic z tego zderzenia nie wynika, im dalej, tym bardziej oswajamy się z tą dziwną sytuacją, człapanie Rodowicza w niewygodnym kostiumie zaczyna śmieszyć i irytować zamiast zastanawiać, mikroport zawodzi, chwilami słowa stają się niezrozumiałe. Tancerki gestami (i słowami) wtrącają się w słowa - ale zagadką pozostaje ich rola w całym przedsięwzięciu. Świat gestów ani nie komentuje, ani nie przeszkadza, ani nie wchodzi w jakąkolwiek istotną relację ze słowami. Chwilami przywołuje wspomnienie masochistycznych grafik Schulza, tych z władczymi kobietami i skulonymi mężczyznami.

"Dywagacje teatralne na podstawie tekstów Tadeusza Kantora i wizji Brunona Schulza" - tak brzmi podtytuł spektaklu. No cóż, teksty Kantora rzeczywiście są. Wizje Schulza - na upartego, bo sprowadzone do najbardziej rozpoznawalnego stereotypu - również. Co do dywagacji Pawła Passiniego, pozostały jego tajemnicą.

Pokaz w Łaźni Nowej 14 kwietnia 2007 r.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji