Artykuły

Jestem z Kosmosu

Ma dopiero 24 lata i etat w warszawskim Teatrze Narodowym. Jan Englert przy jakiejś okazji powiedział, że MARCIN HYCNAR wygrał los na loterii. Szczęście to jednak za mało, by zrobić karierę, a nawet dobrze zadebiutować. Potrzebne są jeszcze ambicja, iskra boża i przeświadczenie, że zawód, który się wybrało, to TEN sposób na życie.

"Brawurowy debiut", "nadzieja młodego teatru", "świetny" - piszą krytycy o MARCINIE HYCNARZE. Nie mylą się.

Grand Prix na Festiwalu Szkół Teatralnych w Łodzi, nagroda sekcji krytyków ZASP im. Andrzeja Nardellego, nominacja do Feliksa Warszawskiego - to tylko niektóre wyróżnienia, które zdobył. Ma dopiero 24 lata i etat w warszawskim Teatrze Narodowym. Jan Englert przy jakiejś okazji powiedział, że Hycnar wygrał los na loterii. Szczęście to jednak za mało, by zrobić karierę, a nawet dobrze zadebiutować. Potrzebne są jeszcze ambicja, iskra boża i przeświadczenie, że zawód, który się wybrało, to TEN sposób na życie. Hycnar ma to wszystko. Stąd jego świetne role w "Kosmosie" Witolda Gombrowicza (reż. Jerzy Jarocki) i "Poduszycielu" Martina McDonagha (reż. Agnieszka Glińska). W kwietniu czeka go premiera w Narodowym - "Śluby panieńskie" Aleksandra Fredry w reżyserii Jana Englerta. Zagra Gustawa. Niewysoki, zwyczajny i sympatyczny. Przystojny na tyle, że pasowałby do roli amanta. Opowiada o sobie szczerze (jeszcze!), w rozmowie szybko nawiązuje kontakt, choć on sam upiera się, że trudno zawiera nowe znajomości. Zaczynał od Małego Księcia. Zgłosił się na casting w tarnowskim teatrze i wygrał. Choć miał wtedy tylko 12 lat, pokochał teatr. - Mama z tatą wspierali mnie i tylko czasami nieśmiało pytali, czy jestem pewny wyboru - mówi. Pracował nad wadą wymowy (aparat na zęby, a nawet drobny zabieg), działał w grupie teatralnej, kabarecie, pisał. Na egzaminy do warszawskiej Akademii Teatralnej przyjechał sam. W stolicy nie znał nikogo. Większość jego kolegów z Tarnowa, skąd pochodzi, pojechała studiować do Krakowa. Egzaminy zdał. Spakował się, oddał siostrze swój pokój w mieszkaniu rodziców (mama lekarz, tata ma zakład fotografii barwnej), przeniósł się do Warszawy - W szkole teatralnej potrzebowałem pół roku, żeby na zajęciach zacząć coś proponować. To nie był wstyd. Po prostu muszę komuś zaufać, żeby poczuć się dobrze w jego towarzystwie - wyznaje. Pod koniec studiów zaczął się wyróżniać, i to nie tylko dzięki wysokiej średniej ocen. To właśnie wtedy doświadczeni aktorzy, reżyserzy którzy wykładają w akademii, dają do zrozumienia, że z niektórymi wiążą nadzieje. - Oprócz niewątpliwego talentu Marcin miał w sobie zawsze niezwykłą dojrzałość zawodową - uważa Agnieszka Glińska, wykładowca w akademii, Hycnar był na trzecim roku, gdy Englert zrealizował ze studentami "Bezimienne dzieło" Witkacego. Wówczas dostał od reżysera zaproszenie do Narodowego. - Marcin jest inteligentnym aktorem - mówi Englert. - Gdyby potrzebował nauczyciela, mógłbym powiedzieć, że to mój uczeń - dodaje.

- To jeden z najbardziej pracowitych młodych aktorów, jakich znam - twierdzi Artur Żmijewski, aktor Narodowego.

- Widać, że ten zawód po prostu go fascynuje. Praca z Jerzym Jarockim to marzenie wielu aktorów. Hycnar przypadkiem trafił do obsady "Kosmosu" w jego reżyserii w Narodowym. Jeden z aktorów nie mógł wziąć udziału w spektaklu, dyrektor sceny Jan Englert zaprosił więc reżysera na egzaminy do Akademii Teatralnej. Wskazał kilku studentów. Jarocki trochę się zastanawiał i wybrał Hycnara.

- Początkowo byłem szczęśliwy, a potem zamęczałem znajomych, mówiąc, jaką to jestem niewłaściwą osobą do tej roli. W dodatku Jerzy Jarocki to perfekcjonista i rzadko daje do zrozumienia, że jest w pełni zadowolony - opowiada Hycnar. Dzień premiery był dla niego wielkim sprawdzianem. Rano odbyła się próba, podczas której reżyser usunął fragment przedstawienia. - To był potworny stres, ale wyszedłem na scenę - śmieje się aktor. - Po spektaklu publiczność reagowała na mnie mocniejszymi brawami. Pomyślałem, że może nie było tak źle - mówi. Po przedstawieniu podeszła do niego Beata Fudalej i powiedziała: "Fuda jestem, a ja do ciebie będę mówić malutki". W środowisku Narodowego, gdzie każdy aktor to gwiazda i osobowość, przejście na ty też coś znaczy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji