Artykuły

To napuszczanie Polaków na Polaków

- Perfidia obecnych władz polega na potrzebie skłócenia środowiska, nie tylko mojego zresztą - mówi Daniel Olbrychski w wypowiedzi dla Tygodnika Angora.

Za sprawą wtorkowego wydania programu "Teraz my!" Tomasza Sekielskiego i Andrzeja Morozowskiego znów głośno o Macieju Damięckim. Przypomnijmy, że "Dziennik" - powołując się na dokumenty IPN - napisał, że Maciej Damięcki jako TW "Bliźniak" donosił na Daniela Olbrychskiego, a także Gustawa Holoubka i inne osoby ze środowiska teatralnego. Sam Damięcki przyznał, że 34 lata temu, szantażowany przez SB, zgodził się na współpracę, ale zapewnia, że podawał tylko nic nieznaczące informacje.

Tuż po opublikowaniu tego artykułu Daniel Olbrychski powiedział Informacyjnej Agencji Radiowej, że wierzy Maciejowi Damięckiemu, a nie esbeckim dokumentom. Jego zdaniem ta sprawa to kolejny donos na znaną i popularną postać. Aktor dodał, że zastanawia się, czy w Polsce nie ma w tej chwili poważniejszych zadań niż szkalowanie ludzi. Olbrychski podkreślił, że jest oburzony, ale nie na Damięckiego, tylko na ludzi, którzy rozpętują nagonkę - dziennikarzy czy też IPN.

W programie "Teraz my!" Olbrychski grzmiał: - Ta nagonka przypomina mi czasy PRL-u. To, co się nie udało komunie, Sowietom, czyli rozbicie Kościoła, skłócenie środowisk, napuszczenie Polaków na Polaków, w sposób haniebny próbuje robić obecna koalicja. Przypuszczam, że i teraz też się nie uda.

"Olbrychski nie jest pierwszym, na którego donosił Damięcki, a który mu wybacza. Holoubek mówił to samo. Jestem pewny, że to, co mówił Damięcki, nie wyrządziło szkód innym. Dlatego uważam, że sprawa jest za bardzo nagłaśniana. Uważam, że akta tych prawdziwych agentów w większości usunięto. Zostało ich niewiele. A tak naprawdę, cóż mógł donieść Damięcki na kolegów aktorów? Może tylko grał, wypowiadając brednie dla ugrania spokoju dla siebie. Że sam fakt donoszenia jest niemoralny, to oczywiste, ale chodzi jeszcze o rangę i znaczenie przekazywanych wiadomości. Krótko mówiąc, są więksi agenci, którzy żyją spokojnie" - napisał w Onecie internauta mm1960.

"Dlaczego tylko jeden Olbrychski broni Damięckiego? Czy nie ma innych odważniejszych aktorów? Przecież jak nie będzie czynnego oporu i potępienia kretyńskiej lustracji, to kartofle pokryją wszystkie pola uprawne. Nie będzie żyta, pszenicy, ani niczego, jak mówi klasyk z Białegostoku" - dodał Naturb. "Brawo, panie Danielu, pan i pańskie środowisko pokazaliście klasę. Przywróciliście mi wiarę w ludzi" - napisał gogelas, zaś czysty sugeruje: "Za moment trzeba będzie...Olbrychskiego bronić. Wcale bym się nie zdziwił, że jest to działanie asekuracyjne".

Najbardziej krytycznie ocenił wystąpienie Daniela Olbrychskiego w programie Sekielskiego i Morozowskiego misqot, który na portalu salon24.pl napisał: "Kto oglądał dziś TVN, ten zobaczył tak obrzydliwy przykład hipokryzji i przede wszystkim kompletnego s k u r w i e n i a co poniektórych przedstawicieli naszych - pożal się Boże - elit, że jeszcze długo będzie to pamiętać. Olbrychski dał popis swoich możliwości zdecydowanie przekraczający ten z warszawskiej Zachęty przed kilku laty - z cynizmem ubranym w gładkie słówka i aktorskie, wyćwiczone do perfekcji gesty, ubolewał nad straszliwą krzywdą i ciężkim losem "złamanego" Damięckiego-TW "Bliźniaka". Lamentował wręcz. Ale nie to jest istotne... Najobrzydliwsze było celowe unurzanie przez tego nieetycznego zbira w teczkowym, ubeckim gnoju WSZYSTKICH po równo - ofiar i katów, donosicieli i tych, na których donoszono, postawienie w tym samym szeregu szpicli i kanalii z bohaterami. Myślałem, że śnię, gdy językiem godnym najgorszej, michnikowej, antylustracyjnej histerii "dzielny" - szlag by to - Kmicic rozpaczał nad okrutnym i niemoralnym osądem Macieja Damięckiego, bredził o tym, że (...) przez całe swoje życie, nawet w najczarniejszych latach komunizmu, nie czuł takich podziałów między Polakami, jak w obecnych czasach..., że wszystko co się teraz wyrabia w Polsce, ma na celu skłócenie Polaków, by czuli do siebie nienawiść etc".

Olbrychski dla ANGORY:

- Proszę sobie wyobrazić, że po wystąpieniu w "Teraz my!" wielu moich znajomych i nieznajomych serdecznie mnie pozdrawiało. Co ciekawe, miałem teraz więcej zwolenników niż w stanie wojennym, kiedy podpisałem list przeciwko niemu. A to pewnie dlatego, że perfidia obecnych władz polega na potrzebie skłócenia środowiska, nie tylko mojego zresztą. Zauważyłem też tuż po programie, jeszcze w półmroku, jak obecni w studiu młodzi ludzie bili brawo na stojąco. To nic innego jak wyrażenie buntu przeciwko temu skłócaniu oraz przeciwko takim metodom lustracji - powiedział aktor.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji