Artykuły

Wełenka na wiosnę

Emocji w spektaklu niewiele. Bo skoro królewna nie może znaleźć swojego ukochanego, więc po co jej rozpaczać - o przedstawieniu "O królewnie Wełence" w reż. Janusza Ryl-Krystianowskiego w Olsztyńskim Teatrze Lalek pisze Ada Romanowska z Nowej Siły Krytycznej.

Jak dobrze być małym dzieckiem i brać wszystko na poważnie. Dorosłym jest być znacznie gorzej i trudniej - jeśli chodzi o świat wyobraźni. Im w głowie rozkładanie wszystkiego na czynniki pierwsze i domniemywanie sensu. Dlatego też pojawiają się wielkie znaki zapytania, gdy na myśl przychodzi spektakl "O królewnie Wełence". Starość nie radość, bo tylko dzieci mają uciechę. Jeśli mają. Tak jest podczas sztuki wyreżyserowanej przez Janusza Ryl-Krystianowskiego, która miała premierę 1 kwietnia 2007 roku w Olsztyńskim Teatrze Lalek.

W czym rzecz? Sztuka skierowana jest do tych najmłodszych, więc i akcja jest nieskomplikowana. Oto poszukują się tytułowa królewna Wełenka i królewicz Kłębuszek. Takie przeznaczenie - można się domyślać, bo widz nie dowiaduje się skąd taki pomysł na finalizację "ślepej miłości". Ślepej, bo zakochani nigdy wcześniej się nie widzieli. Więc w tym cała zabawa, że zmierzają do siebie - mimo iż nie można tu mówić o "spektaklu drogi". Na przeszkodzie staje im jednak zła czarownica, która za pomocą swoich czarów stara się utrudnić spotkanie. Na szczęście - jak to w bajkach - wszystko kończy się dobrze. Pomimo przeszkód siła miłości zwycięża. Jednak zło nie zostaje ukarane, a zakochani nie wiadomo, czy żyją długo i szczęśliwie. Bajka bowiem nie kończy się, ale zostaje urwana. Kurtyna opada i znów wyrastają znaki zapytania jak grzyby po deszczu - dlaczego właśnie reżyser zaplanował taki koniec? Być może chodziło o nadanie przedstawieniu formy klamrowej - jako że zarówno początek jak i zakończenie są bez wyrazu. Początek nie ma swojego początku, czyli historia nie ma wprowadzenia, wyjaśnienia. Wobec tego i koniec jest "bez końca". I tym samym przedstawienie sprawia wrażenie wyciętego z pewnej całości. Można stwierdzić, że w Olsztynie można oglądać tylko środek. Ale czy złoty środek?

Skoro już mowa o horacjańskim stwierdzeniu, o zasadzie panowania nad emocjami, to reżyser poradził sobie z tym "doskonale". Emocji w spektaklu niewiele. Bo skoro królewna nie może znaleźć swojego ukochanego, więc po co jej rozpaczać - przyjmuje to za coś naturalnego. Może ewentualnie włożyć najpiękniejszą sukienkę i korale - królewicz przecież nadejdzie. A w końcu, gdy są już razem - też nie popadają w euforię i zachwyt. Bo stało się - bo tak miało być. Nawet cudowne przemienienie osła w królewicza też nie wprowadza szczęścia "na wieki wieków amen". Nie dzieje się więc zbyt dużo na scenie. Ale są za to piosenki - pojawiają się one z sztuce dosłownie co minutę i tym samym spłycają akcję, ale ratują sytuację, bo koloryzują spektakl, nadają mu nie tyle tempa, co rytmiczności. Na szczęście wpadają w ucho, są ciekawie zaaranżowane i towarzyszy im interesująco rozwiązana choreografia (Władysław Janicki). To już coś. Można więc mówić o musicalu dla dzieci z Wełenką w tle.

Spektakl grany jest w konwencji żywoplanowo-lalkowej. Scenografia Jacka Zagajewskiego wykonana jest z wełny i to pomysł ciekawy - jako że mowa o królewnie Wełence i królewiczu Kłębuszku. Ich świat też jest wełniany - stroje aktorów, drzewa, owoce, warzywa, pieczywo, kwiaty. Nawet zając, który wzbudza najwięcej śmiechu wśród dzieci i dorosłych. Pojawia się znikąd, przemyka przez scenę i znika. Nie ma związku z akcją, ale kupuje widownię i w tym sęk. Zapada w pamięć najbardziej. I jako że diabeł tkwi w szczegółach (w tym przypadku szarak), więc siła sztuki w tym detalu.

Aktorzy również nie porywają - wykonują swoją pracę i to widać, że to tylko zawód, a nie zabawa. Może więc i dlatego można mówić o braku emocji, bo skoro sami wykonawcy nie mają ich wiele, więc i lalki nie mogą się nimi pochwalić. A to również przenosi się na widza i na odbiór spektaklu. Dowód? Podczas spektaklu siedzący chłopiec po mojej prawej mówi do mamy: "mamo, kup mi loda..." Czyli dzieciom Wełenka na wiosnę nie w smak.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji