Artykuły

Mustafa na froncie

Don Juan nigdy z wojny by nie powrócił! Jest histerycznym fajtłapą i pewnie już pierwszego dnia na froncie zginąłby podczas czyszczenia własnej broni.

Ödön von Horváth wplótł biografię swojego Don Juana w losy różnych kobiet, żyjących w rzeczywistości pokiereszowanej wojenną pożogą, w świecie bez mężczyzn. Wszystkich trzydzieści pięć kobiecych ról zgodnie z zaleceniami autora reżyser Gadi Roli powierzył dziewięciu aktorkom.

Prostytutka, wdowa, salonowe damy, służąca, lesbijka czy nastolatka, która ostatecznie doprowadza bohatera do zguby, denuncjując gojako lubieżnika - wszystkie one tworzą harem, w którym po wojnie nasz Don Juan nie odnajduje się już ponownie jako ważki Mustafa. Niczym romantyczny kochanek przy dźwiękach "Good Bye Blue Sky" Pink Floydów kona ostatecznie nad grobem ukochanej. Do samego końca nie dojdziemy jednak do tego, co tak naprawdę przyciąga płeć piękną do Don Juana w wydaniu Marcina Czarnika. To Don Juan z platfusem, który nie wiedzieć czemu głównie miota się po scenie i dialoguje histerycznym dyszkantem. To Don Juan bez osobowości, raczej typ dysfunkcyjnego dziecka w średnim wieku niż porywającego damskie serca macho, uwodziciela i czarującego playboya. Jest zupełnie niewiarygodny także jako żołnierz. Oczywiście spektakl z założenia ma zapewne przełamać klasyczny stereotyp mitycznego kochanka, i owszem, robi to. Nie proponuje jednak nic intrygującego w zamian.

Także wyrazistych kobiecych kreacji pojawiło się niewiele. Z zapartym tchem można było patrzeć na Kingę Preis i Annę Ilczuk, które zdominowały cale aktorskie towarzystwo. Z klasą pokazały się Bożena Baranowska i Krzesisława Dubielówna.

Fascynująca okazała się dopiero muzyka, a przede wszystkim światła i organizacja przestrzeni. Scenograf Roni Toren śmiało operował... okrywającą całą scenę połacią śniegu, odgarnianą na potrzeby każdej z odsłon w odmienny sposób. Pomysł zaskakuje minimalizmem, był świetnie wykonany, wielokrotnie ratował tempo całego spektaklu. Wielkie brawa.

"Don Juan" nie stawia właściwie żadnych istotnych pytań, nie zmusza do zdzierania kolejnych warstw znaczeń w poszukiwaniu wartości uniwersalnych. Można doszukać się tutaj śladowej refleksji na temat przemian wewnętrznych człowieka w obliczu wojny czy śmierci bądź też degradacji wartości i zasad. Wniosekjest jednak zaskakująco banalny: Don Juan jest zły, bo wykorzystuje biedne kobiety.

Piękna i pomysłowa oprawa scenograficzna, zręczna reżyseria i fascynująca muzyka to najcenniejsze atuty spektaklu. Ale w tej czarownej formie jednak zbyt mało treści.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji