Artykuły

Piekielny, szalony, zmienny

"Bóg Niżyński" w reż. Piotra Tomaszuka Teatru Wierszalin z Supraśla na XV Olsztyńskich Spotkaniach Teatralnych. Pisze Ewa Jarzębowska w Gazecie Wyborczej - Olsztyn.

"Bóg Niżyński" był piekielny, szalony, zmienny, ale na pewno nie boski.

Bohaterem dramatu napisanego przez Piotra Tomaszuka, założyciela i reżysera Teatru Wierszalin, jest Wacław Niżyński. Wybitny baletmistrz, choreograf, który na początku XX wieku swoimi odważnymi występami zrewolucjonizował światowy balet. Publiczność go uwielbiała, jednak ceną popularności było homoseksualne życie z Diagilewem, szefem Rosyjskich Baletów. Potem baletmistrz rzucił kochanka i ożenił się tancerką. W wieku trzydziestu lat przerwał karierę, chorował na schizofrenię. Zmarł w 1950 roku w Londynie.

- Zdawałem sobie sprawę, że Niżyński jest już bohaterem kilku sztuk, które opierają się wyłącznie o "Dzienniki" Niżyńskiego, a my mówimy o innej sytuacji - opowiada Tomaszuk. - Tekst dramatu ma w tle "Dzienniki", ale to rodzaj wyimaginowanej sytuacji. Napisałem dramat, w którym tworzę fikcję, by wysublimować pierwiastek prawdy.

Tomaszuk umieścił akcję sztuki w szpitalu psychiatrycznym. Tam Niżyński dowiaduje się o śmierci swojego byłego kochanka i szefa Diagilewa. Zgodnie ze złożoną obietnicą, chce zatańczyć na jego grobie. - Skoro można mszę zaśpiewać, zagrać, to dlaczego jej nie zatańczyć? - mówi Tomaszuk. - Niżyński odprawia rodzaj tajnej mszy żałobnej, panichidy za duszę Diagilewa, opowiadając jednocześnie swoje życie, czym była miłość i śmierć. To obrzęd, w którym Niżyński uczestniczy jako kapłan, wybraniec. W Dziennikach pisał, że do pewnego czasu tańczył dla siebie, w szpitalu tańczy dla Boga. Panichida ma być dowodem na istnienie Boga w człowieku Niżyńskim - przekonuje reżyser.

Jednak w spektaklu Rafał Gąsowski grający Niżyńskiego nie tańczy, a jego ciałem targają emocje, wynikające z obłędu i wyrzutów sumienia. Tancerz wciągnął do swojego misterium innych pacjentów ze szpitala i przy nich wzywa "Wieczny niepokój racz mu dać, Panie", a oni powtarzają za nim. Tragiczna postać Niżyńskiego jest bliższa diabłu niż Jezusowi. Dopiero w ukrzyżowaniu się baletmistrz odnajduje ukojenie, ale nie wieczny spokój.

Publiczność, która tłumnie przyszła na spektakl Teatru Wierszalin, przyjęła spektakl gromkimi brawami. Jednak niektórzy po Wierszalinie spodziewali się czegoś więcej niż znakomitego i przerażającego obrazu szaleństwa. Zabrakło uduchowionego, wrażliwego artysty.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji