Artykuły

Teatr zajrzał do swoich teczek i pokazał je widzom

"Teczki" Teatru Ósmego Dnia na Olsztyńskich Spotkaniach Teatralnych. Pisze Ewa Jarzębowska w Gazecie Wyborczej - Olsztyn.

Olsztyńska widownia Spotkań Teatralnych w środę zobaczyła "Teczki" legendarnego Teatru Ósmego Dnia.

Idąc na przedstawienie bałam się martyrologii - sztuki o dręczeniu artystów przez SB. Na szczęście tak nie było. "Teczki" to nie jest typowy spektakl, bo trudno mówić o teatrze, gdy czwórka aktorów siedzi na scenie, czyta dokumenty na swój temat, które przez lata zgromadziła bezpieka i przeplata to fragmentami dawnych spektakli.

Język, obserwacje agentów i plany zwerbowania nowego TW brzmią groteskowo. Ci, którzy przygotowywali te raporty, wspięli się na wyżyny absurdu, choć pewnie nie mieli o tym pojęcia.

Artyści Teatru Ósmego Dnia zachowali ogromny dystans do informacji znalezionych w swoich teczkach w archiwum IPN. Dziś jako figuranci, czyli osoby inwigilowane przez SB, mogą się z tego śmiać, ale z akt bije grozą. Zwykła studencka impreza mogła zostać uznana za wrogą działalność antysocjalistyczną. A TW donosił: "[Studenci - red.] urządzają libacje alkoholowe, na których decyzja podejmowana jest natychmiastowo".

Obok opisów groteskowych w sztuce jest kilka scen, które pokazują, jak SB niszczyło ludziom życie. Służby zaplanowały "podjęcie działań o charakterze nękającym, których celem jest zmiana zainteresowań Marcina Kęszyckiego [aktora Teatru Ósmego dnia - red.]". Gdy miał możliwość zagrania w filmie napisano: "Jesteśmy zainteresowani, żeby nie dostał tej roli". Kęszycki nie zagrał w filmie, dostał odmowę bez podawania przyczyny. Z kolei kurator innego z aktorów Tadeusza Janiszewskiego chodził na stancje, w których mieszkał artysta i pytał gospodarzy, czy tu mieszka Tadeusz Jude Janiszewski. Nachodził też jego pracodawców.

Służba bezpieczeństwa okazała się jednak bezradna i nie potrafiła zwerbować nikogo z bliskich przyjaciół teatru. Plan wymiany składu zespołu też się nie powiódł, bo "nowi członkowie pod wpływem starej grupy szybko ulegali demoralizacji" - zapisano w aktach. - Żaden TW nie był w bezpośredniej bliskości teatru. Wobec zżytych grup tajne służby były bezradne - opowiada Marcin Kęszycki.

Dlaczego Teatr Ósmego Dnia w ogóle zajrzał do teczek? - Kolega podarował nam paczkę z dokumentami dotyczącymi ruchu studenckiego w Krakowie. Były tam nasze nazwiska. Zaskoczyło nas, że agenci pisali nie tylko raporty na nas, ale i recenzje z naszych spektakli - mówi Kęszycki.

Artyści, choć widzieli swoje teczki, do lustracji podchodzą spokojnie. - Dokumenty nie do końca są wiarygodne. Agenci fałszywie interpretowali wiele faktów, a później część akt zniszczono. Czytający je dziś błędnie przyjmuje to, co w nich jest, jako prawdę objawioną.

- Tama puściła, otwieranie teczek to proces nie do zatrzymania, ale ważne, żeby to się odbywało w cywilizowany sposób z możliwością obrony - mówi Ewa Wójciak, aktorka i autorka scenariusza. - Jeśli czyjaś wina jest ewidentna, są niepodważalne dowody, że szkodził za pieniądze, to nie można tego ukrywać. Ale istnieje ryzyko, że za każdą dekonspiracją współpracownika kryje się cudzy interes.

Teatralny eksperyment okazał się ciekawy, pokazał głupotę tamtego systemu i ludzi, którzy mu służyli.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji