Artykuły

Hit

Homoseksualizm, choroba i władza — w takim trójkącie żył od kilku tygodni polski teatr. O odkłamywaniu stereotypów, dowartościowywaniu mniejszości, dopuszczaniu do głosu skrzywdzonych i poniżonych słyszeliśmy przed premierą Aniołów w Ameryce Tony'ego Kushnera w reżyserii Krzysztofa Warlikowskiego. Spektakl już w zapowiedziach nazwano zbiorowym coming outem TR Warszawa, homoseksualnym manifestem, prowokacją spod znaku AIDS. W tym wypadku nic nie cieszy bardziej niż zawiedzione oczekiwania. Tak się składa, że niewielu artystów marzy, by stać się narzędziem sprawiedliwości społecznej. A już na pewno nie Warlikowski. Zamiast skandalu zrobił więc oniryczny, osobisty spektakl pełen baśniowych obrazów i niezwykle realnego okrucieństwa Bohaterowie krzywdzą i cierpią niezależnie od wyznania, orientacji czy statusu ontologicznego (równoprawnymi uczestnikami akcji są też duchy i anioły). Arabski pielęgniarz nienawidzi prawników, prawnik — gejów, gej — mormonów. Każdy zadaje ból, nikt nie wybacza. W tej siatce krzywd lewituje Maja Ostaszewska w roli zaniedbywanej żony ofiary, jakie znamy z Adwokata diabła czy Grishamowskiej Firmy. Jej wspomagane valium fantazje to serce i nerwy spektaklu — szarpią się w nim, kołaczą, czyniąc ból i napięcie jeszcze bardziej wyczuwalnymi.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji