Artykuły

Olsztyn. Benefis głuchych aktorów z pantomimy

Pantomima Olsztyńska [na zdjęciu] na tle sztuki zachodniej była w latach 70. jak chleb razowy przy pszennych bułkach. Czwartkowy benefis Romualda Orła i Andrzeja Żygasa, aktorów Pantomimy Olsztyńskiej, to jednocześnie rozpoczęcie roku jubileuszowego tego teatru.

Pantomimę zakładał 50 lat temu, nieżyjący już Tadeusz Ostaszkiewicz, głuchoniemy. Mówiono o nim, że to urodzony aktor. Spontanicznie zebrał grupę sześciu osób, które chciały robić teatr. Po dwóch latach do zespołu skierowano Bohdana Głuszczaka, żeby go poprowadził. Głusi nazywali go nauczycielem. - Potraktowałem ich jak normalnych aktorów i robiliśmy teatr z prawdziwego zdarzenia, bo oni mieli dość rehabilitacji. - wspomina Głuszczak. - Byli konkretni, nie potrzebowali wizjonera, który powie może tak, może siak, ale konkretnych wskazówek i oceniali, że coś jest ładne albo brzydkie.

Już po pół roku zajęć z Głuszczakiem do teatru głuchych przychodziło prawie dwadzieścia osób. Często byli to ludzie ze wsi, niewykształceni, niektórzy nie znali nawet języka migowego. Przekazywanie im scenariusza było bardzo trudne, dlatego najpierw robili proste etiudy i miniatury. Ale już w 1960 roku wystawili "Parasolki", które stały się spektaklem dla publiczności..

Ponad 10 lat zajęło wprowadzenie głuchych aktorów w arkana teatru, ale zajęcia 3-4 razy w tygodniu przyniosły sukces. - Zaczęliśmy jeździć po Polsce, potem po świecie, istnieć społecznie, głusi z Polski zjeżdżali do Olsztyna - opowiada reżyser.

- Romuald Orzeł i Andrzej Żygas to dwaj najstarsi aktorzy w zespole, którzy cały czas występują - mówi Ryszard Choiński, dyrektor artystyczny Pantomimy Olsztyńskiej.

Pierwszego, jako 19-latka, 42 lata temu do teatru przyprowadzili rodzice, drugi zaczął siedem lat później. - Orzeł pojawił się w 1964 roku. Zawsze miał ambicje, chciał być dominujący. Zaczął od miniatury "Gracze", szybko wszedł w cały repertuar - wspomina Głuszczak.- Gdy graliśmy "Kaprysy" wg Goi i zaczęliśmy pracę nad "Apokalipsą" do zespołu przyszedł Żygas, zagrał w obu spektaklach. Szybko, na zasadzie obserwacji, dostosował się, podpatrzył elementy techniki.

Aktorzy Pantomimy w latach 70. statystowali w scenach zbiorowych w Jaraczu, robiono o nich filmy. - Oni stali się profesjonalistami w swej specyficznej sztuce - uważa Głuszczak. Pantomima pod jego kierownictwem jeździła ze spektaklami do 25 krajów. "Kaprysy" przyniosły im opinię teatru samodzielnego, oryginalnego. "Apokalipsę" ceniono za uniwersalność. - My mieliśmy swoją formę, byliśmy jak chleb razowy, gdy to co pokazywała pantomima na zachodzie było jak pszenna bułka. Nie szliśmy w kierunku baletu, ale teatru ruchu, mniej popisu estetycznego - mówi Głuszczak.

Bohdan Głuszczak w 1989 roku odszedł z Pantomimy - Tak jak każdemu twórcy formuła się wyczerpała, zaczęło brakować konceptu, a aktorzy, których wykształciłem, starzeli się. Zrobiliśmy razem 22 widowiska, nakręcono o nas 8 filmów, to wystarczy.

** Benefis aktorów pantomimy w Centrum Edukacji i Inicjatyw Kulturalnych (ul. Parkowa 1), godz. 18, wstęp wolny. W programie dwie części "Ucha igielnego" na podstawie Becketta, wspomnienia, podziękowania i miniatury w reżyserii Wiesława Piesaka.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji