Artykuły

Piekło i niebo. Studencka Trzydniówka Teatralna

Niebo i Piekło były motywem przewodnim tegorocznej Studenckiej Trzydniówki Teatralnej. Pisze Ada Romanowska z Nowej Siły Krytycznej.

Co roku Olsztyński Teatr Lalek przygotowuje studentom (i nie tylko) prawdziwą ucztę teatralną. Marzec obfituje w dostatnie menu. Bo przecież - tuż po "lalkach" - przychodzi czas na Olsztyńskie Spotkania Teatralne w teatrze im. Stefana Jaracza. Przedsmakiem zaś jest Studencka Trzydniówka Teatralna (5-7 marca 2007). W tym roku przemyślana i - co najważniejsze - na studencką kieszeń. Było więc co oglądać. Apetyty na pewno zostały zaspokojone. Nawet te wilcze apetyty - czy piekielnie wielkie. Bo motywem przewodnim było PIEKŁO i jego alternatywa - NIEBO.

Jako że diabeł i anioł to motyw przewodni, więc nie zdziwiły "Igraszki z diabłem" Jana Drdy, czyli olsztyńska produkcja w reżyserii czeskiego twórcy Petra Nosálka. Tutaj diabła nie trzeba się doszukiwać. Sacrum przyszyte jest profanum i na odwrót. Czerwień madejowego łoża aż kipi, a komiczna gra aktorska wyzwala uśmiech widza. Diabły nie straszą, ale wzbudzają litość. Zło - owszem - jest, ale nie potrafi sobie poradzić z dobrem. Wydaje się nieporadne, bo nawet przegrywa z głównym - dobrym przecież - bohaterem w mariasza.

Że diabeł tkwi szczegółach - wiadomo. I o genialnych detalach można mówić przy okazji "Ferdydurke" Teatru Provisorium i Kompanii Teatr [na zdjęciu]. Spektakl ten znany jest nie tylko w Polsce. Grany był ponad 400 razy. To niewątpliwie najlepsza odsłona tegorocznej Studenckiej Trzydniówki. I najlepszy diabeł - ten tyczący się moralności i człowieczeństwa, ten porywający aktorskie ciała i ten wypływający z języka. Bo język jest brutalny i dosadny, stwarzający podstawę do wygłaszanej filozofii. Aktorzy - ściśnięci na scenie - grali doskonale i stanowczo. Nie zabrakło też podszytych ludzkim szatanem zachowań obscenicznych, ale one nie oburzały - wręcz przeciwnie - podkreśliły przekazywane myśli. Gombrowiczowska gęba i pupa znalazła więc na scenie swój teatralny odpowiednik. Aktorzy - nie tylko byli uwięzieni w ciasne konwenanse autorskiej myśli, to jeszcze kłębili się w jednej ławce, zamknięci w sześcian symbolizujący wycinek rzeczywistości. Spektakl ukazał człowieka, który jest nie do zniesienia - zarówno jako forma, jako natura, jako odbicie Boga. Czyli więc może człowiek to upadły anioł?

Czy upadły anioł potrafi kochać? Na to pytanie odpowiedział Eduardo de Paiva Souza z holenderskiego teatru Duda Paiva w spektaklu "Angel". Jego występ - wyrażony słowem i ruchem - to połączenie poezji i tańca, czystych uczuć i brudu bezdomności. To sztuka o bólu, jakim jest samotność, ale przede wszystkim opowieść o tym, że ludzkie pragnienia mogą nawet ożywić kamień. Wystarczy tylko chcieć.

Jako że diabeł jest wielkim, czarnym znakiem zapytania, to tak też należy podchodzić do Włocha Massimiliano Venturi i do jego spektaklu "Pulcinella Rock'n'Roll". Przedstawienie zakorzenione w commedia dell'arte znudziło widzów. Venturi zbyt często powtarzał te same sceny. Barierą był też język, bo Włoch dobrze polskim nie włada, a mówiąc do mikrofonu zniekształconym głosem la Pulcinella... zniekształcał też polszczyznę. Również włoski humor nie trafił do olsztyńskiej publiczności. Bezduszne, "trochę diaboliczne" okładanie kijami - co prawda będące cechą charakterystyczną Pulcinelli, komicznego pajaca - wydało się zbyt płytkie. Zwłaszcza w obliczu "Ferdydurke".

W tym roku widownia miała też okazję przekonać się, że diabeł nie jest postacią wyssaną z palca, ale żywą i burząca porządek na ludzkim padole. Dowód tego dał prof. dr hab. Henryk Jurkowski, który w swoim wykładzie opowiadał o diabłach w kulturze i sztuce. Był to - jak na serwowaną studentom imprezę kulturalno-dydaktyczną - element teoretyczny. Czyli jak Pan Bóg przykazał - kilka mądrych słów o diabłach.

Najmniej wspólnego z motywem przewodnim Trzydniówki miał plenerowy pokaz Tancerzy Ognia ze Teatru Studenckiego CEZAR. Mimo iż ogień to symbol odwiecznej walki żywiołów - życia i śmierci, dobra i zła - to jednak pokaz płomieni miał charakter jedynie "efekciarski", a nie metaforyczny. Więcej w nim było ognia niż tańca, ale - jak powiedział kiedyś Bolesław Miciński - tragedia diabła leży w tym, że diabeł nie tworzy, diabeł tylko naśladuje.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji