Artykuły

Bohater - teczka

"Burza" w reż. Arkadiusza Tworusa w Teatrze im. Szaniawskiego w Wałbrzychu. Pisze Pisze Violetta Waluk w Tygodniku Wałbrzyskim.

O najnowszej premierze w Teatrze Dramatycznym można powiedziećwiele, oprócz tego - że nie robi wrażenia. Niczym jej tytuł - burzy spokój, szokuje (?), skłania do zastanowienia.

Zaryzykuję twierdzenie, że podobnego spektaklu jeszcze tu nie było, biorąc pod uwagę również ekstrawagancje minionych Fanaberii. Młody reżyser Arkadiusz Tworus połączył dwa teatralne arcydzieła: do szekspirowskiej

"Burzy" dodał fragmenty "Wesela". I kogóż tu nie ma wśród duchów, wezwanych niebacznie przez Pannę Młodą! Spodobał mi się pomysł na Wernyhorę. Zjawia się w białych papieskich szatach i czytelnym też się staje, że jego dla nas przesłanie będzie zatracone podobnie, jak ten złoty róg.

Chwilami wydawało mi się jednak, że reżyser traci panowanie nad tą sferą duchów. Zjawiają się np. mali warszawscy powstańcy i nic - są tylko. Podobnie tkwi czas jakiś postać w mundurze z klatą wytapetowaną baretkami. Czy jest aluzją do minionej obecności wojsk sowieckich czy raczej do rozgromionych właśnie WSI?

Wieloznaczności nie brakuje przecież w samej "Burzy" (o możliwościach interpretacyjnych przypominają dociekliwym widzom fragmenty pracy Jana Kotta, cytowane w programie do spektaklu). Nie przekonuje jednak ani los umęczonego niewolą ducha Ariela, ani filozoficzno- umoralniające wywody Prospera, ani też budzące odrazę wyczyny Kalibana, który z każdym i za każdą cenę zwiąże się, byleby dokopać magowi. Dzieje się to jakby obok; nawet aktorzy zdają się grać nieprzekonywująco, co bez wątpienia jest zabiegiem zamierzonym.

Jest bowiem w tej sztuce jeden tylko bohater - groźny i przekonywujący, a reszta to zaledwie pretekst - włącznie z całym tym światem duchów rodem z naszego narodowego arcydramatu. Bohater to zbiorowy - teczki. Są wszędzie. Ich niekończące się rzędy stanowią tło wydarzeń. Nawet akt miłosny odbywa się na ich stosie. Przytłaczają, duszą, zatruwają kurzem. Ich przekładanie okazuje się pracą ponad siły. Zmieniają scenę w jakieś zatęchłe zaplecze Ich magazynu z wytartymi krzesłami i rozpadającym się materacem. Grzmoty mają nie tyle wywoływać nastrój magiczny lub świadczyć o sile natury, ile egzemplifikować moc owej teczkowej burzy.

W próżni zawisa pytanie o przyszłość: czy podziała prosperowe przebaczenie i chęć pojednania, czy uciszy grzmoty miłość młodych? Zbyt słabo brzmią te nuty. Burza trwa nadal.

Trudno zapomnieć o tym spektaklu i przejść do porządku dziennego nad stworzonym tu obrazem naszej rzeczywistości. Jest paląco aktualny, mimo że kanwą były dwa historycznie odległe dramaty. Ktoś wyznał w foyer, że oglądał go po raz trzeci, by pojąć i zrozumieć. Myślę, że nie można go nie zobaczyć przynajmniej raz.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji