Artykuły

Peryferie bez kultury

Prawdziwa inicjacja kulturalna każdego zaczyna się w momencie pierwszego indywidualnego kontaktu wynikającego ze świadomego, indywidualnego wyboru. Ale z dzielnicy Felin jest równie daleko do teatru czy też filharmonii jak z Drozdówki. I fizycznie, i duchowo - pisze Grzegorz Rzepecki w Gazecie Wyborczej - Lublin w ramach debaty o lubelskiej kulturze.

Praktycznie cała oferta kulturalna miasta skupiona jest w przestrzeni ścisłego centrum Lublina. Zarówno kultura wysoka, jak i kultura popularna. Przypomina to, odwołując się do biologicznych porównań, zdeformowany organizm z olbrzymim, rozrośniętym sercem i zanikającym, rachitycznym krwiobiegiem. Bez intensywnego krwiobiegu, bez normalnie rozwiniętych tkanek i organów żaden organizm nie jest zdrowy. A ten krwiobieg w Lublinie, i nie tylko w Lublinie, jest, co tu dużo mówić w bardzo kiepskim stanie.

Sieć nielicznych klubów osiedlowych i dzielnicowych domów kultury, niedoinwestowanych, z kiepskimi warunkami lokalowymi to stanowczo za mało, aby ich oferta stanowiła atrakcyjną przeciwwagę dla odmóżdżającej telewizji, weekendowego życia klubowego czy też alkoholowych szaleństw wiosenno-ławkowych. Nieatrakcyjna, szczególnie dla młodych, oferta sieci bibliotek: bez mediateki, filmów, audiobooków, nowości wydawniczych. Uboga oferta pozalekcyjna coraz bardziej wyizolowanych z lokalnych społeczności szkół: ochroniarze, kamery, atmosfera opresji. Słabe organizacje pozarządowe, które nie weszły w opuszczoną przestrzeń ze swoją aktywnością. Taki jest - nieco tylko przerysowany - krajobraz lubelskich blokowisk.

Pozostawienie obecnego stanu rzeczy bez próby systemowego rozwiązania, bez zbudowania programu, bez wykorzystania możliwości wynikających z obecności Lublina w Unii Europejskiej będzie grzechem najgorszego rodzaju - grzechem zaniechania. I będzie to grzech obarczający moje pokolenie.

Żeby moje dzieci miały szansę powiedzieć: "Lublin to fajne, przyjazne miasto", musimy, czy tego chcemy, czy nie, myśleć o nim jak o organizmie. Organizmie, w którym kondycja kończyn determinuje stan serca, kondycja blokowisk i ich mieszkańców determinuje możliwości i jakość centrum.

Harmonijny rozwój wszystkich składników tworzących życie kulturalne miasta - zarówno pięknego i silnego centrum, jak i małych ośrodków działających w dzielnicach - pozwoli na kształcenie następnych pokoleń poszukujących wartości i aktywnie uczestniczących w życiu Lublina.

Potraktujmy kulturę w jej wymiarze praktycznym, służebnym - znajdźmy w niej narzędzie do realizowania konkretnych celów. Kultura obecna w dzielnicach to bezpieczniejszy powrót do domu mój i moich dzieci, to całe ławki i przystanki, to budowanie podstawowych więzi sąsiedzkich.

Silne lokalne ośrodki kultury to nauka kreatywności i rozbudzanie potrzeb, to wyrównywanie szans. To w przyszłości wypełnione widzami sale teatralne i filharmoniczne. Szeroka, atrakcyjna oferta kulturalna tuż obok miejsca zamieszkania to znacznie lepsza jakość życia, możliwość uczestniczenia i współdecydowania, wymiana myśli i oswajanie z innością. To wreszcie szansa, by nie być samotnym, i na końcu, i na początku życia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji