Artykuły

Strachy na lachy

Na szczecińskim zamku straszy. Starszy sam Dracula. Właściwie próbuje straszyć. Pojawił się w piątkową noc w Teatrze Krypta. Przez chwilę można go było nawet zobaczyć. Później był tylko cieniem, głosem i oddechem.

Ten najsłynniejszy z wampirów, arystokrata wśród "krwiopijców" to nieustająca inspiracja dla artystów. Jego biografia, ta opowiedziana przez irlandzkiego pisarza Brama Stokera, była wielokrotnie przenoszona na ekran, była tematem wielu rozpraw naukowych, trafiła nawet do gier komputerowych.

O kolejną interpretację tej samej opowieści grozy pokusił się aktor i reżyser teatralny Paweł Niczewski. Jego "Dracula" to nie przerażający horror, tylko przesiąknięta czarnym humorem opowiastka rozegrana na troje aktorów

(Konrad Pawicki, Dorota Chrulska i Jacek Piątkowski).

Wszystko jest jak w książce: młody adwokat Jonathan Harker przybywa na kontrakt do Transylwanii do zamku hrabiego Draculi i jest tam później więziony przez swego gospodarza. Pojawia się jego ukochana Mina oraz jej przyjaciółka Lucy. Nie brakuje także samego pogromcy wampirów, doktora Van Helsinga. To co różni inscenizację Niczewskiego od oryginału to wspomniana forma. Jego "Dracula" przypomina trochę filmową parodię Mela Brooksa - mężczyźni udający kobiety, przerysowana gra aktorów, purenonsensowe wstawki. Inscenizacja stylem nawiązuje także do poprzedniej realizacji reżysera, czyli do "Wszystkich dzieł Szekspira". To generalnie bardziej kabaret niż teatr, rzecz zrobiona i zagrana na absolutnym luzie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji