Artykuły

Przed debiutem z Pinokiem

- Jest zdanie w tej adaptacji, które uważam za najważniejsze: "Każdy w swoim życiu pajac musi zdecydować, czy zostanie człowiekiem z krwi i kości, czy osłem również z krwi i kości" - mówi reżyser ROBERT JAROSZ przed premierą "Pinokia" w lubelskim Teatrze im. Andersena (18 marca).

18 marca Teatr Andersena da premierę jednej z najsławniejszych bajek świata - "Pinokia" Carlo Collodiego. Dla reżysera Roberta Jarosza z Białegostoku ten spektakl jest debiutem reżyserskim i jednocześnie pracą dyplomową.

Grzegorz Józefczuk: Od kilkunastu dni prowadzi Pan próby w Teatrze Andersena. Nie znał Pan wcześniej Lublina?

Robert Jarosz: Wcześniej byłem tu tylko dwa razy, na premierach "Ptasiego Sejmu" i "Córki króla Smoków" w Teatrze Andersena.

Więc jaka jest różnica między Białymstokiem, skąd Pan pochodzi i gdzie mieszka, a Lublinem?

- Starówka.

...?

- W Lublinie jest Stare Miasto, obszar, w którym spotykają się ludzie, takie centrum kawiarniano-restauracyjno-towarzyskie, gdzie jest jakaś rozrywka i jakieś formy sztuki. W tych kawiarnianych kątach odbywają się spektakle i koncerty. To wyróżnia Lublin od Białegostoku. W Białymstoku jest jedna ulica, którą wieczorową porą nazywamy główną.

Kiedy reżyser przystępuje do pracy, od czego zaczyna?

- Oczywiście najpierw wybiera temat. Pionokio mnie fascynuje, jestem kolejny na liście jego wielbicieli. Pierwszym etapem była praca nad adaptacją, czyli wyjmowaniem z pokaźnej prozy Collodiego elementów, które miałyby budować dramaturgię na scenie. Ten pierwszy etap realizuje się jeszcze bez miejsca, w którym ewentualnie to przedstawienie później zafunkcjonuje. Adaptację robiłem na ocenę w szkole teatralnej...

Jaka była ta ocena?

- Chyba cztery i pół. Innym etapem jest poznanie miejsca, gdzie spektakl ma się wydarzyć, zobaczenie sceny, aktorów, ich wcześniejszych realizacji. Dlatego przyjeżdżałem na premiery. Ten drugi etap spowodował wiele korekt. Zdarza się, że coś jest technicznie niemożliwe, albo... skrzypi podłoga. Oczywiście, można sobie założyć, że to, co się wymyśliło, jest najlepsze, ale z realizacją tego potem są same problemy. Spektakl to sztuka kompromisów - z tego, co jest moje i z tego, co zastałem, buduję obrazy i emocje, którymi chciałbym zafascynować widza, sytuacje, które chciałbym, aby pozostały mu w pamięci.

Jak pracuje się z takimi osobowościami jak Stasys, który do "Pinokia" robi scenografię, oraz Krzysztof Knittel, autor muzyki do spektaklu?

- To jest fascynujące, że każdy z nas ma... swojego Pinokia. Pionokio jest tematem Stasysa od lat i to jest jego Pinokio, a nie ten stworzony przez Collodiego. Pan Krzysztof Knittel po przeczytaniu adaptacji i obejrzeniu pierwszych projektów scenografii też już sobie wyobraził pewne sceny...

Wymyślają coś za Pana? Ulega Pan im?

- To nie jest kwestia ulegania. To jest kwestia montowania całości. Kompozytor musi myśleć o scenografii, ponieważ to jego muzyka będzie ożywiała formy plastyczne, nadawała im rytm. Muzyka i obraz muszą ze sobą współgrać. A ja to wszystko muszę ogarnąć, jeżeli chodzi o dramaturgiczny przebieg scen. To jest moje zadanie. Pracę z tymi osobowościami traktuję jako wielkie szczęście, cieszę się, że mogę korzystać z ich doświadczenia.

Jaki jest Pana Pinokio?

- Jest zdanie w tej adaptacji, które uważam za najważniejsze: "Każdy w swoim życiu pajac musi zdecydować, czy zostanie człowiekiem z krwi i kości, czy osłem również z krwi i kości". Dla mnie relacje między postaciami są umotywowane zwykłymi ludzkimi potrzebami. Dżeppetto w podeszłym wieku - jako starzec zostaje ojcem i musi podołać tej sytuacji. Nic dziwnego, że Pinokio ucieka od ojca, który dotychczas tylko strugał w drewnie i nie wie, co ma zrobić z synem. Musi się uczyć. Tam zresztą wszyscy się uczą. Bardzo tajemniczą postacią jest Błękitna Wróżka, która u Collodiego pojawia się najpierw jako mała dziewczynka, a później przeradza w matkę. Zamknięciem tej opowieści jest powstanie rodziny. Pinokio to piękna metafora okresu dzieciństwa, które jest okresem ochronnym. Stąd pajac jest z drewna, bo od drewna wszystko się odbija, drewno unosi się na wodzie, a więc - symbolizuje mechanizm obronny wobec naiwności dziecka.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji