Artykuły

Mój przystanek Częstochowa

Gdy zastanawiam się nad tym, co w Częstochowie zmienić, myślę o powstaniu przynajmniej jeszcze jednej sceny. Żeby, dzięki konkurencji, rósł poziom teatru. Jak widzę z doświadczenia, jest tu popyt na sztukę. Byłoby dobrze, gdyby częstochowianie mieli kontakt z innymi teatrami, które przyjadą do nich, bo pewnie dużo trudniej ludziom stąd wybrać się do Wrocławia, Krakowa czy Warszawy - mówi częstochowianka Ilona Chojnowska, aktorka Teatru Kwadrat w Warszawie.

Ludzie, którzy dobrze myślą o sobie i o tym, co robią, są szczęśliwsi. Wtedy miasto, w którym żyją, wydaje się im piękniejsze i zamożniejsze - mówi Ilona Chojnowska [na zdjęciu], aktorka warszawskiego teatru Kwadrat.

Jarosław Sobkowski: Czy Częstochowa jest nadal Pani miastem?

Ilona Chojnowska: Tak, choć od prawie sześciu lat mieszkam w Warszawie. Moje miasto to właśnie "przystanek Częstochowa". Tu się wyciszam, przyjeżdżam odetchnąć od ciągłej gonitwy. Uspokajam się. Tutaj nikt nigdzie nie biegnie. W Warszawie widzę wciąż zagonionych ludzi, zwłaszcza w moim zawodzie: wciąż są między teatrem, filmem albo kolejnym castingiem. Gonią za pieniędzmi, sławą. W Częstochowie biorę moją półtoraroczną córeczkę za rączkę i idę ulicami Stradomia na spacer. Tu płynie sennie Konopka, w której jako dziecko często się kąpałam. Bardzo silnie jestem związana z rodzinnym domem. Ze swojego dzieciństwa, które spędziłam na Stradomiu, wiele czerpię - także na scenie.

W naszym mieście zagrała Pani swoje pierwsze ważne role.

- Grałam już w podstawówce. W wieku dziewięciu lat byłam macochą w "Kopciuszku". Jako dziewczynka marzyłam, żeby zostać aktorką. Nie sądziłam, że mi się to uda. Starałam się jednak i z zacięciem uczestniczyłam we wszystkich możliwych konkursach recytatorskich. Kiedy Adam Hanuszkiewicz ogłosił casting do "Wesela" w częstochowskim teatrze, zgłosiłam się i... zagrałam Marynę. Później wystąpiłam też jako Klara w jego "Romansach i balladach". Było to silne przeżycie, bo jako bardzo młoda dziewczyna miałam w tej sztuce scenę rozbieraną, właściwie topless. Wtedy przełamałam pewien mur w relacjach z widzem i oczywiście rodziną.

Czy jest coś, co chciałaby Pani zmienić w naszym mieście?

- Trudno mi coś powiedzieć, bo moje życie wyznaczają pewne punkty. Kiedyś była to Szkoła Podstawowa nr 21, później Liceum Ogólnokształcące im. Kopernika i teatr. Teatr to wciąż moje miejsce. Ulicami właściwie tylko przemieszczam się do tych moich punktów. Gdy jednak zastanawiam się nad tym, co w Częstochowie zmienić, myślę o powstaniu przynajmniej jeszcze jednej sceny. Żeby - dzięki konkurencji - rósł poziom teatru. Jak widzę z doświadczenia, jest tu popyt na sztukę. Bilety na nasze niedzielne przedstawienie w filharmonii ponoć dawno się rozeszły. Byłoby dobrze, gdyby częstochowianie mieli kontakt z innymi teatrami, które przyjadą do nich, bo pewnie dużo trudniej ludziom stąd wybrać się do Wrocławia, Krakowa czy Warszawy. Brakuje mi też miejsc, gdzie młodzi mogliby rozwijać zainteresowania, zobaczyć świat inny niż komputer czy dyskoteka. Ja wiele zawdzięczam mamie - poświęciła mi dużo czasu i serca. To ona była moim mentorem, wskazywała drogi. Ale nie każdy ma taką mamę. Potrzeba zapaleńców, by poprowadzili nawet te najbiedniejsze dzieci, których rodziców nie stać na opłacenie zajęć w kółkach zainteresowań. Myślę o domach kultury, teatrach amatorskich, ale też klubach sportowych czy innych miejscach, gdzie można się rozwijać i marzyć o sukcesie.

Nie wszyscy częstochowianie widzą szansę rozwoju w tym mieście...

- Pewnie ma na to wpływ fakt, że Częstochowa jest stosunkowo droga. Właściwie ceny są tu warszawskie (oczywiście za wyjątkiem mieszkań), a zarobki kilkukrotnie niższe i możliwości zarobkowania - mniejsze. W Warszawie mogę zagrać w kilku teatrach, filmie, reklamie, zrobić podkład dźwiękowy, dubbing czy przyjąć tzw. chałturę. Być może ta strona finansowa decyduje, że częstochowianie są sfrustrowani. Pewnie wielu właśnie z tego powodu wyjeżdża i będzie wyjeżdżało. Dla tych, którzy z różnych powodów zwiążą się z Częstochową, ważne powinno być realizowanie swoich marzeń. Ludzie, którzy dobrze myślą o sobie i o tym, co robią, są szczęśliwsi. Wtedy i miasto wydaje się piękniejsze i zamożniejsze.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji