Artykuły

W skrzyni Harryego

"Orkiestra Titanic" w reż. Krystyny Meissner w Teatrze Współczesnym we Wrocławiu. Pisze Leszek Pułka w Dzienniku.

Mistrzostwo Christa Bojczewa pokazał niezapomniany "Pułkownik Ptak". Na tym tle "Orkiestra Titanic" we wrocławskim Teatrze Współczesnym to intelektualna błahostka. Kilka refleksji o kloszardach w stylu Harry 'ego Pottera po mutacji

Bojczew napisał ni to baśń, ni powiastkę filozoficzną o tym, że człowiek żyje tak prawdziwie, jak intensywne są jego marzenia. Czworo nędzarzy alkoholików wegetuje na zapomnianej przez Boga i ludzi stacyjce. Dziwka, muzyk psychopata, emerytowany zawiadowca, opiekun zwierząt Jeśli uda im się otrząsnąć z delirium, ćwiczą wsiadanie do pociągu. Marzą: jeśli wsiądą, może ukradną walizę, aby przepić zawartość. Tyle ich szczęścia. Gorzki żart dramaturga - kontaktem rozbitków z realem są butelki wyrzucane przez okno pociągu. Niekiedy, wystawiając ciało na cios, udaje się pochwycić ciśniętą flaszkę z resztką wódki. To sakrament zapomnienia i luneta, przez którą spoglądają na świat i siebie. Któregoś dnia na peron wypada skrzynia z prestidigitatorem Harrym (Maciej To-maszewski). Wydobyty z kufra iluzjonista ma na sobie atrybuty lepszej rzeczywistości - lśniący cylinder, szykowne buciki, świetny surdut. Ale i on, bajdurząc o cudach w stylu Houdiniego, marzy w gruncie rzeczy o łyku wódki. Z tej błahostki Krystyna Meissner nie uczyniła teatralnego cudu. Niezwykle realistyczną scenografię kamiennego dworca blamuje irytujący pod stopami aktorów głuchy łoskot desek. Fałsz fonii prędko przeniósł się na inne zmysły - kiedy my ściągaliśmy marynarki i swetry z duchoty, postacie otulały się w płaszcze i kufejki, a choć wszyscy czworo żyli plugawo, ukazywali ciała prosto spod prysznica. Magia wymaga prawdopodobieństwa. Aktorzy sztywni niczym marionetki pokazali zero psychologii, zero iskrzenia, zero wrażliwości. Byli niczym postaci wycięte z blachy. W finale bohaterowie znikają w magicznej skrzyni Harry'ego. Wszyscy prócz jednego. Bo jeśli nie ma kogoś, kto może potwierdzić siłę naszej wiary i wyobraźni, to nas nie ma. To jedyna sensowna puenta spektaklu. Nawet jak na Harrytego Pottera jednak ciut za mało.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji