Artykuły

Literaturą zajmuję się zawsze w łóżku

- Dla mnie w teorii było trochę za mało życia, a życie mnie bardzo interesuje. Nie sądzę jednak, że powinno być przenoszone wprost do teatru - mówi ANNA BURZYŃSKA, teoretyk literatury z Uniwersytetu Jagiellońskiego, dramaturg.

Rz: Spotkałam się niedawno z określeniem: Anna Burzyńska - Umberto Eco polskiej dramaturgii. Czy ten wybitny uczony, a jednocześnie świetny pisarz, jest pani idolem?

Anna Burzyńska: Nie śmiałabym się z nim porównywać, ale może coś jest na rzeczy... Zresztą, zanim poznałam go jako pisarza, czytałam jego teksty naukowe, z dziedziny semiotyki. A to porównanie pojawiło się we wstępie do wydanego właśnie w Hiszpanii wyboru moich dramatów.

Dlaczego uczona o ugruntowanej pozycji naukowej próbuje swoich sił jako pisarka?

- Literatura to moje drugie życie, drugie wcielenie. Bardzo długo zajmowałam się wyłącznie teorią literatury. Zawsze jednak próbowałam tak pisać teksty naukowe, jakby były to opowieści. Zwrot w kierunku literatury związany był z pewnymi dramatycznymi wydarzeniami w moim życiu. Zrozumiałam, że uprawianie nauki mi nie wystarcza. Najpierw napisałam powieść "Fabulant" - literacką ilustrację pewnego problemu teoretycznego. Później pojawiły się sztuki. Moja siedmioletnia córka przyszła kiedyś do mnie i powiedziała: "Mamo, ty tak piszesz i piszesz, a my tu w teatrzyku w domu kultury nie mamy co grać. Może byś napisała dla nas". Tak powstała moja pierwsza sztuka ."Najwięcej samobójstw zdarza się w niedzielę" to był mój trzeci tekst. Okazał się przełomowy. Zrobił niebywałą karierę, otrzymywał nagrody, był wielokrotnie realizowany. Wkrótce odbędzie się 11. premiera - niemiecka, w Marburgu.

Czy pani zainteresowania naukowe, teorie Derridy, Barthesa, wpływają na kształt tekstów?

- Nie. Może tylko tak, że jako teoretyk literatury muszę myśleć bardzo precyzyjnie. Poza tym... rozprawy teoretyczne piszę przy biurku, a literaturę zawsze w łóżku!

Choć zajmuje się pani badaniami postmodernizmu, pani teksty teatralne skonstruowane są w sposób tradycyjny.

- Interesuje mnie rozsądne łączenie tradycji z tym, co nowe. Nie jestem tradycjonalistką w pisaniu, ale zdecydowanie nie odpowiada mi tzw. postdramat. Tekst postdramatyczny to tekst w rozkładzie - luźne epizody, brak fabuły, brak postaci, czasem nawet niemal brak słów. Dziś mnóstwo sfer w życiu człowieka jest skażonych rozkładem, dezintegracją. Nie mam nic przeciwko pokazywaniu tego zjawiska w teatrze, ale nie podoba mi się pokazywanie dezintegracji poprzez dezintegrację. Ciekawe, że w Niemczech, gdzie forma postdramatyczna była przez ostatnie lata bardzo modna, moje sztuki są chwalone właśnie za precyzyjną i spójną konstrukcję.

Te dramaty są bardzo mocno osadzone w rzeczywistości. Inspiruje panią Internet, ogłoszenia w gazetach, telewizja?

- Nie jestem typem uczonego, który się oddziela od rzeczywistości, choć moja dyscyplina stwarzałaby możliwości całkowitej izolacji, znam takie przypadki z mojego środowiska. Dla mnie w teorii było trochę za mało życia, a życie mnie bardzo interesuje. Nie sądzę jednak, że powinno być przenoszone wprost do teatru. Publicystyka na scenie jest drażniąca.

Od kilku miesięcy jest pani kierownikiem literackim Teatru im. Słowackiego, uczestniczy w życiu teatru z zupełnie nowej perspektywy. I pewnie dlatego pani najnowszy tekst "Tango Piazzolla" zdecydowanie różni się od poprzednich sztuk - kameralnych, skoncentrowanych na relacji między dwojgiem ludzi.

- Praca w teatrze to ważne doświadczenie, zwłaszcza w tym teatrze, którego kierunek repertuarowy określa tak mi bliski szacunek dla tradycji z jednoczesnym otwarciem na nowość. Jest tam też znakomity zespół artystyczny. Myślę, że także dzięki temu "Tango Piazzolla" to moment przełomowy w moim pisaniu. Muzyka Piazzolli była jednym z większych olśnień w moim życiu, a musical jest jednym z ulubionych gatunków. Jednak co innego fascynacja, a co innego pisanie: 20 piosenek do znanych melodii Piazzolli było prawdziwym wyzwaniem. Być może pomógł kilkuletni pobyt w Ameryce Łacińskiej i to, że filozofia tanga jest mi naprawdę bardzo bliska.

Kilka miesięcy temu pani nazwisko pojawiło się na pierwszych stronach gazet z powodu głośnego incydentu w teatrze. Michał Paweł Markowski, pani mąż, spoliczkował Antoniego Liberę reżyserującego w Teatrze im. Słowackiego. Może być to inspiracją do nowej sztuki?

- Nie, na pewno nie. Nie komentowałam tego na łamach prasy, ale dotkliwie mnie to dotyczyło. Znalazłam się pomiędzy stronami konfliktu. Całe to wydarzenie, wysoce absurdalne, zostało rozdmuchane przez media do granic możliwości. Nie chciałabym do tego wracać.

***

TEORETYK LITERATURY, ale także ceniony dramaturg. W Krakowie odbyła się niedawno premiera jej "Tanga Piazzolla" - pierwszej na świecie sztuki teatralnej do muzyki słynnego argentyńskiego kompozytora.

KIEROWNIK KATEDRY TEORII LITERATURY WYDZIAŁU POLONISTYKI UJ. Zajmuje się teoriami w amerykańskich i francuskich badaniach literackich. Jest autorką prac naukowych o postmodernizmie, m.in. książki "Dekonstrukcja i interpretacja". Wraz z mężem Michałem Pawłem Markowskim napisała książkę "Teoria literatury XX wieku".

NAPISAŁA 15 SZTUK, trzy powieści, scenariusze radiowe, filmowe i telewizyjne. Jej sztuki wystawiano w kraju i za granicą, zostały przełożone na niemiecki, francuski i hiszpański.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji