Artykuły

Jedyny aktor, który zagrał chór

GUSTAW HOLOUBEK był Hamletem, Gustawem-Konradem i przejmującym głosem chóru. Ludzie, którzy się z nim zetknęli, nazywają go geniuszem sceny, człowiekiem wielkiej klasy, miary, dystansu i poczucia humoru.

Jego role weszły do kanonu polskiego teatru. Ale też Gustaw Holoubek to nazwisko na stałe związane z filmem. Wśród wielu postaci, jakie stworzył, wciąż mocno brzmi dramat Kuby z "Pętli" Wojciecha J. Hasa. Osobne miejsce ma podwójna rola Gustawa-Konrada. Stworzona w historycznym spektaklu "Dziadów" w reż. Kazimierza Dejmka i w zrealizowanym 22 lata później filmie "Lawa" Tadeusza Konwickiego.

Choć trudno w to uwierzyć, Gustaw Holoubek, tak mocno przez lata związany z najważniejszymi wydarzeniami kulturalnymi (także jako reżyser i dyrektor liczących się scen) oraz z życiem publicznym (w latach 1989-1991 był senatorem RP, potem zasiadał w radzie ds. kultury przy prezydencie RP Lechu Wałęsie), karierę sceniczną rozpoczynał w farsie - "Słomkowym kapeluszu" wystawionym przez krakowski Stary Teatr.

Szybko jednak zagarnął go wielki repertuar. Już na początku lat 50. grał m.in. w "Mazepie", "Norze" i "Fantazym".

Od 1958 r. związał się z Warszawą, szefując, w różnych okresach, teatrom: Polskiemu, Dramatycznemu, Narodowemu i Ateneum.

Z tą ostatnią sceną związany jest do dziś. Tu trzy lata temu wyreżyserował uznany za wydarzenie spektakl "Król Edyp". Jak w życiu, zostawił w nim sobie rolę "z offu", wypowiadając zza sceny kwestie chóru.

Maciej Wojtyszko nazywa Gustawa Holoubka jednym z nielicznych geniuszy sceny naszego czasu. - To aktor, który łączy w sobie niezwykłą intuicję, mądrość i przenikliwość ze spojrzeniem z zewnątrz - mówi.

Wspominając genialne kreacje sceniczne, Wojtyszko przywołuje też wyreżyserowany przez siebie w 1988 r. serial "Mistrz i Małgorzata", w którym Holoubek zagrał Wolanda.

- To on mi pokazał, jak należy rozumieć diabła. Kiedy rozwodziłem się nad koncepcją postaci, spytał: A gdyby ten diabeł trochę się kochał w Małgorzacie? To był klucz do roli. Zresztą fenomenalnej - komentuje Wojtyszko.

Piotr Fronczewski, który zagrał tytułową rolę we wspomnianym spektaklu "Król Edyp", nazywa Gustawa Holoubka wielkim suwerenem polskiego teatru. Dla niego jubilat jest też "szczególnym dowodem na istnienie Pana Boga". - W niezrozumiały, magiczny sposób przylgnąłem do tego człowieka, wielkiego aktora, jako licealista. Wzbudził we mnie niezwykłe zainteresowanie, ciekawość oglądania i obcowania z nim w teatrze. Nie przypuszczałem, że będę miał honor i zaszczyt stanąć obok niego na scenie, cieszyć się jego zaufaniem i przyjaźnią - wspomina Fronczewski.

Niezwykle silnym spoiwem, które połączyło obu aktorów, jest podejście do słowa "jako budulca i narzędzia, a także tego, co ze sobą niesie".

- Jeden z najwspanialszych polskich artystów ostatnich czterech pokoleń. Znakomity pedagog, który dowodzi, jak można traktować aktorstwo: poważnie, bez humbugu, niepotrzebnej reklamy - komentuje Ewa Wiśniewska.

Jerzy Bończak, tytułowy Mazepa z filmu wyreżyserowanego przez Holoubka w 1975 r., dodaje: - To nie tylko autorytet, ale także człowiek z ogromnym poczuciem humoru. I dystansem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji