Artykuły

W pobliżu Arras. Przed premierą

W dziejach olsztyńskiego teatru nie mieliśmy jeszcze przedsię­wzięcia na tak ogromną skalę, jak przygotowywana obecnie insce­nizacja "Mszy za miasto Arras" według powieści Andrzeja {#au#594}Szczypior­skiego{/#}, którą reżyseruje Janusz Kijowski. Niezależnie od rezultatu końcowego, sam fakt iż podjęcie takiego ambitnego zadania okazało się tutaj możliwe, zaprzecza głosom malkontentów twierdzących, iż "w tym mieście nic się nie da zrobić". Pospolite ruszenie, którego jesteśmy świadkami, samo w sobie jest już u nas wydarzeniem.

O tym, w jak prosty i zwyczajny sposób do tej mobilizacji sił doszło, mówi nam dziś dyrektor Teatru im. Jaracza, Zbigniew Marek Hass:

- Janusza Kijowskiego namawia­łem od dawna na współpracę z na­szym teatrem. Rozważaliśmy reali­zację jakiejś pozycji z wielkiego re­pertuaru, z wielkiej literatury drama­tycznej. Była mowa przede wszy­stkim o Szekspirze, zastanawialiśmy się też nad innymi sztukami.

Dlaczego akurat z Januszem Kijo­wskim? Bo, pomijając już jego oso­bowość artystyczną i jego osiągnięcia filmowe, przyczyna była jeszcze jed­na: wiedziałem o jego związkach z tym regionem. A zawsze, uważam, łatwiej jest w wypadku istnienia ta­kich związków nawiązać z kimś kon­takt. I nie myliłem się: od samego po­czątku naszych rozmów Kijowski nie mówił "nie". Istniał jedynie problem czasu. Janusz Kijowski wykładał w szkole aktorskiej w Brukseli, był wciąż bardzo zajęty.

A potem tak się złożyło, że gdy on przyjechał wreszcie do Olsztyna, ja akurat byłem w Holandii; umawiali­śmy się przez telefon, i w trakcie tej rozmowy pomyślałem sobie: on ma związki z Brukselą, ja teraz też jestem tutaj, obu nas zbiegiem okoliczności pociągnęło w pobliże miasta Arras. Wiedziałem oczywiście, że miał on przygotowaną adaptację filmową tej powieści... ja wierzę w takie rzeczy, i to miało wpływ, że właśnie "Mszę za miasto Arras" zdecydowaliśmy się wystawiać.

Początkowo spektakl był planowa­ny skromnie, nie z takim rozmachem, jak teraz to się rozwinęło. Ale od razu założyliśmy, że trzeba będzie rozsze­rzyć zespół. Początkowo przewidy­waliśmy jakieś 20 osób. Od razu też powstał projekt, by zatrudnić do głównych ról gościnnie Wojciecha Malajkata i Jana Prochyrę. Od same­go początku planowaliśmy również podwójną obsadę tych ról - naszych aktorów oraz gości. Jeśli chodzi o na­szych, zależało Kijowskiemu, by w roli Jana obsadzony został ktoś z mło­dych, tak młody, jak bohater powie­ści. Ktoś ze studentów Studia Aktor­skiego. "Wybrany został student pier­wszego roku, Michał Kowalski. Oczywiście mieliśmy z początku obawy, czy udźwignie on tak rozbu­dowaną rolę. Na domiar wszystkiego wkrótce się okazało, że z różnych po­wodów Wojciech Malajkat nie może wziąć udziału w próbach, a następnie - że wycofuje się w ogóle z udziału w naszym spektaklu. Zrobił to bardzo późno, i Michał zrozumiał, że nie ma ratunku, że będzie musiał sam wszy­stko udźwignąć. Obejrzawszy dzi­siejszą próbę, jestem spokojny, sądzę iż się obroni. Kijowski także szybko się przekonał do naszej obsady.

W trakcie prób - zaraz w począt­kowej fazie realizacji - okazało się również, że spektakl się rozrasta pod względem obsady. Prawie pięćdzie­siąt osób na scenie. Jest to ogromny wysiłek dla naszego teatru, ale uwa­żam, że wszystko idzie w dobrym kierunku.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji