Artykuły

Wsi sielska, anielska

Spektakl na tle pozostałego repertuaru Teatru Polskiego wyróżnia się oryginalnością - o "Konopielce" w reż. Macieja Ferlaka w Teatrze Polskim w Bielsku-Białej pisze Koralina Zięba z Nowej Siły Krytycznej.

Przekraczając próg Małej Sceny Teatru Polskiego w Bielsku-Białej zostajemy owiani zapachem świeżo gotowanych ziemniaków. Już od wejścia słychać muzykę ludową, która wprowadza w świat polskiej wsi - Teplarów. Po wejściu na salę idziemy wzdłuż sznura z wypranymi ubraniami i prześcieradłami. Aromaty kuchenne mieszają się z zapachem słomy porozrzucanej po scenie. Cała scenografia jest utrzymana w łagodnych i naturalnych kolorach, zarówno suszące się pranie, ubrania aktorów jak i rzędy krzeseł, które są przykryte jednobarwną tkaniną koloru ciemnego beżu, przez co widownia staje się częścią wiejskiej chałupy. Aktorzy bardzo oszczędnie operują rekwizytami, jako siedziska, stoły i łóżka służą im kostki słomy, które są jedynymi "meblami" na scenie. Chciałoby się rzec: "Wsi moja sielska, anielska". Widz wchodzi pod chłopską strzechę i obserwuje ich codzienne życie, a następnie przemiany zachodzące w życiu PRL-owskich chłopów, których powodem jest "uczycielka" (Jagoda Kołeczek), która próbuje reformować Teplary przez przymusową naukę pisania, wprowadzanie innowacji technicznych, obyczajowych i kulturowych.

Mieszkańcy miasta - widzowie zostają wprowadzeni do chłopskiej chaty na tyle umiejętnie, że utożsamiają się z postaciami widząc u bohaterów własne cechy, wykonywane czynności. Lecz pojawia się tytułowa Konopielka- giętka jak konopia nauczycielka, która jest przedstawicielką "myślenia miastowego". Zderzają się dwa światy żyjące obok siebie, ale zupełnie różne. Mimo że nauczycielka jest tylko jedna, udaje jej się wprowadzić we wsi pewne zmiany. Chcąc nie chcąc bohaterowie poddają się jej. W rodzinie chłopskiej najbardziej podatnym na zmiany jest najmłodszy - Michał. Jako jedyny uczy się czytać pod okiem Joli, jest ubrany tak, jak ona w kolorowe ubranie, w przeciwieństwie do reszty rodziny. Ale także ojciec Michała, Kaziuk - gospodarz fascynuje się nauczycielką i tym, co na początku uważał za jej wady - delikatnością, szczupłą sylwetką, słabością.

Trzech chłopów - trzy pokolenia, Pietrek (Jerzy Dziedzic), Kaziuk (Tomasz Lorek) i Michał (Kuba Abrahamowicz) przez cały spektakl nie schodzą ze sceny. Siedzą niczym szewcy w warsztacie Witkacego, filozofujący Pietrek podobny do Sajetana Tempe, Kaziuk i Michał do Czeladników, a Jola-Konopielka do Księżnej Iriny Wsiewołodownej Zbereźnickiej-Podberezkiej. W "Szewcach" Czeladnicy zabijają Sajetana, natomiast w "Konopielce" Kaziuk i Michał ulegają wpływowi Joli. Pietrek pozostaje bierny. Nauczycielka obiecuje dobrobyt w mieście, szykuje się rewolucja dla chłopów na miarę tej w "Szewcach". Wiemy jednak, mimo że w spektaklu tego nie ma, że rewolucja jak Kronos pożera swoje dzieci.

"Konopielkę" można odnieść nie tylko do Witkacego ale także do Gombrowicza. Nauczycielka dąży do bratania się z parobkiem, czyli z chłopem. Innym odniesieniem jest fakt, że bohaterzy próbują się wyzwolić z Formy, czyli pewnych ograniczeń narzuconych im przez kulturę, przez nich samych. Ucieczka od tego jest jednak niemożliwa - z jednej Formy ucieka się w drugą.

Główne role w tym przedstawieniu odgrywają mężczyźni, którzy są często także narratorami. Sami opowiadają o swoich zwyczajach. Redliński stworzył nawet coś na kształt studium wstawania rano "po chłopsku", uchwycił mentalność chłopów. Wydobył je też poprzez kontrast z nauczycielką. Na jej pytanie, czy chodzą do kościoła mówią - "Pana Boga to i w stodole można chwalić". Zdaje się być przy nich naiwna - nie wie rzeczy dla nich oczywistych. Taką też się może wydawać widzowi. Kreacja Jagody Kołeczek przypomina jej poprzednie postaci - w "Niebezpiecznych Związkach", czy w "Tamarze". Podobny ton głosu, nieco sztuczny sposób poruszania; przy barwnych postaciach pozostałej czwórki wypada blado i bez charakteru. Na szczęście pojawia się rzadko i gubi się przy ogólnym odbiorze przedstawienia. Reszta aktorów wydaje się stworzona do swoich roli, mówią gwarą, czasem przesadzają, ale nigdy nie przekraczają granicy. Ich żarty bawią, a co ważniejsze rozśmieszają samymi gestami i mimiką twarzy.

W sztuce widzimy początek zmian, które przetoczyły się przez polską wieś w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych ubrane w humor, zabawne sytuacje. Nauczycielka była kamyczkiem, który zapoczątkował lawinę zmian na wsi. Warto obejrzeć jak było na chwilę przed zmianami i jak zaczęły one oddziaływać. Spektakl na tle pozostałego repertuaru Teatru Polskiego wyróżnia się oryginalnością, daje do myślenia, bawi (ale uwaga! nie jest farsą). Miła odmiana, polecam, bo warto.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji