Artykuły

Żyletka w gardle

"Pan Jasiek" w reż. Bogdana Hussakowskiego w Teatrze Nowym w Krakowie. Pisze Magda Huzarska w Gazecie Krakowskiej.

Opuszki dziecięcych palców dają się łatwo uciąć i schować w pudełku. Mała dziewczynka może dostać do połknięcia kilka żyletek, które powoli będą przecinały jej małe gardełko. A potem może zawisnąć na krzyżu. Zasłużyła sobie smarkula, bo koniecznie chciała być Jezusem.

To wszystko, jak też kilka innych, równie smakowitych historii, znalazło się w tekście Martina McDonagha "Pan Jasiek". Bogdan Hussakowski stworzył z nich pyszną, czarną komedię, otwierającą działalność Teatru Nowego na scenie przy ul. Gazowej w Krakowie. A wszystko zaczyna się niczym w "Procesie" Kafki.

Utrzymana w szarościach scena staje się policyjnym pomieszczeniem, w którym znalazło się tylko miejsce na metalową szafkę. Pracownik rzeźni, Khaturian (Piotr Sieklucki), jest aresztowany. Niczym Józef K. usiłuje się dowiedzieć, za co. Ale wraz z kolejnymi słowami pogrąża się coraz bardziej. Okazuje się, że jest autorem makabrycznych opowiadań, w których główną rolę

odgrywają mordowane dzieci. Przesłuchują go dobry i zły policjant. Pierwszym jest wykazujący się flegmą, ubrany z angielską elegancją Tupolski (Juliusz Chrząstowski). Zły glina, nerwowo reagujący na słowa aresztanta, to Ariel (Dominik Nowak). W trakcie dochodzenia wyjdzie na jaw, że mordercą dzieci jest upośledzony umysłowo brat Khaturiana, Michał (Andrzej Rozmus).

Prawdziwy horror zaczyna się w momencie, kiedy dwaj główni bohaterowie lądują w jednej celi i Khaturian, na prośbę Michała, zaczyna opowiadać mu historie gorsze niż baśnie braci Grimm. Nagromadzenie makabry jest tak duże, że raz po raz wybuchamy śmiechem, ale są momenty, w których zamiera nam on na ustach. Szczególnie, gdy oglądamy, podszytą homoseksualnym uczuciem, opiekuńczość i czułość Khaturiana w stosunku do brata, która odezwie się także tuż po jego śmierci, kiedy bohater poprosi w kostnicy o miejsce w szufladzie obok Michała. Chce być przy nim, bo wie, że brat boi się w nowym otoczeniu.

Zanim jednak do tego dojdzie, Khaturian zamieni się w tytułowego, demonicznego Pana Jaśka, który ułatwia dzieciom samobójstwa, żeby w przyszłości się nie męczyły. Znakomity w tej scenie Piotr Sieklucki z błyskiem w oku opowie o rodzicach, którzy znęcali się nad chłopcami, za chwilę przytulając brata i dusząc go równocześnie poduszką.

Bo to właśnie aktorstwo jest najmocniejszym elementem spektaklu. Trudno zapomnieć Juliusza Chrząstowskiego opowiadającego historię o małym chińskim chłopcu czy Andrzeja Rozmusa niepokojąco grającego chłopca, który lubi straszne opowiadania.

Do przedstawienia można mieć tylko jeden zarzut - jest odrobinę za długie. Ale czy tak szybko można połknąć żyletkę albo obciąć chłopcu opuszki palców?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji