Artykuły

Zabytek bez eksperymentów

Teatr jest obiektem historycznym przecudnej urody, jest osobliwością architektoniczną w skali kraju i to przede wszystkim stanowi o jego randze kulturowej i atrakcyjności turystycznej. Trzeba odtworzyć z maksymalną wiernością secesyjne wnętrze teatru, jego wystrój oraz niezwykły nastrój i zapomnieć o eksperymentach teatralnych - pracownik naukowy Wydziału Artystycznego UMCS Dobrosław Bagiński zabiera głos w debacie na temat losów lubelskiego Teatru Starego.

Dobrze się stało, że "Gazeta" zaprezentowała wizje staromiejskiego teatru przedłożone przez sześciu pretendentów do roli gospodarza tego miejsca. Każda z tych osób może pochwalić się znaczącym, a nawet wybitnym dorobkiem artystycznym. Dlatego przedstawienie autorskich koncepcji przez osoby z najwyższej półki jest niewątpliwie bardzo ważnym sygnałem dla władz Lublina, że rozstrzyga się coś bardzo ważnego dla tożsamości kulturowej naszego miasta.

Mówimy o miejscu unikalnym tak prawie jak zamkowa kaplica. Ci twórcy, widać to w ich wypowiedziach, mają świadomość rangi zabytku, a zarazem niebywałej magii, którą gdy się obudzi, może przynieść Lublinowi wiele pożytku i sławy. A więc pretendenci to pierwsza liga, każdy daje gwarancję jakości. Powinniśmy teraz zobaczyć, co mamy na talerzu. Przedłożone propozycje odbieram jako godne zwięczenie życiowej drogi twórczej autorów. Wyjątek stanowi pan Łukasz Witt-Michalowski, który sposobi się dopiero do wielkiej międzynarodowej kariery i który chyba nie uległ jeszcze czarowi miejsca lub może go jeszcze nie odkrył. Zaproponował pełen rozmachu, by nie powiedzieć brawury, program, który z powodzeniem mógłby być zrealizowany w Domu Kultury Kolejarza, gdyby ktoś dał na to pieniądze.

Pozostałe propozycje są próbą przeszczepienia własnej winorośli na ten zacny obiekt. I to jest największy problem, bowiem każda z tych winorośli godna jest uprawy. Dlatego dyskusja o przyszłym programie powinna być stale zakotwiczona w pytaniach - co jest najlepsze dla tego obiektu; co pozwoli mu zachwycać publiczność; co pozwoli mu stać się perłą Lublina? W przeciwnym razie ugrzęźniemy w licytowaniu rangi aktualnych dokonań wybitnych twórców. Każdy wybór będzie równie dobry jak też fatalny (we właściwym sensie tego słowa), gdyż wyeliminuje inne projekty i osoby. Ta sytuacja ośmiela mnie do zabrania głosu w sprawie Teatru Starego. Nie jestem pretendentem do niczego, ale jestem urodzonym w Lublinie artystą rzeźbiarzem oraz nałogowym patriotą naszego miasta. Ponadto jako uczeń zażywałem niejednokrotnie na wagarach seansów filmowych w kinie Staromiejskim, którego uroda wryła mi się w pamięć daleko mocniej niż socjalistyczna produkcja filmowa. Dlatego dotychczasowy los teatru uważam za zbrodnię przeciw ludzkości. Proszę państwa, koniec zabawy, koniec iluzji i mitotwórstwa - to jest warunek pierwszy.

Mój pogląd na sprawę jest następujący: teatr jest obiektem historycznym przecudnej urody, jest osobliwością architektoniczną w skali kraju i to przede wszystkim stanowi o jego randze kulturowej i atrakcyjności turystycznej. Każdy zatem program powinien tę wartość traktować jako priorytetową. Trzeba odtworzyć z maksymalną wiernością secesyjne wnętrze teatru, jego wystrój oraz niezwykły nastrój i zapomnieć o eksperymentach teatralnych, które domagają się wysłonięcia wszystkiego czarnymi kotarami. Rewaloryzacja teatru jest zadaniem władz miasta, które muszą szukać finansowego wsparcia w Ministerstwie Kultury i w funduszach europejskich. Wybucha we mnie złość, że do tej pory takie projekty z ratusza jeszcze nie wyszły. Pieniądze unijne przepływają w inne rejony kraju, a za chwilę Europy. Przetarg na projekt architektoniczny nie został przygotowany koncepcyjnie przez inwestora. Ratusz sądzi, że chodzi o odnowienie budynku, zaś architekci uważają, że idzie o rewaloryzację z restrukturyzacją. Ale restrukturyzacja to nowa wizja roli i funkcji, której miasto nie ma. Prawy do lewego...

Opowiadam się za tym, aby staromiejski teatr traktować jako cud architektoniczny i prowadzona w nim działalność powinna ten cud głosić światu. Niestety, przedłożone koncepcje programowe chcą raczej użyć teatru jako wehikułu dla autorskich osiągnięć i nowych wynalazków.

Poszukujmy raczej kustosza tego miejsca i tej tradycji. Sądzę, że mądry kustosz potrafi tak ustawić puls życia tego teatru, by w blasku dawnej świetności ukazały się zjawiska najzupełniej współczesne. Każdy z pięciu projektów zawiera elementy warte włączenia. Ale trzeba z całą mocą stwierdzić, że projekty te jako całość znacznie lepiej udałyby się w obiektach o większej elastyczności przestrzennej, choćby w Centrum Kultury. Aby być sprawiedliwym, muszę zaznaczyć, że w wypowiedzi pana Janusza Opryńskiego znalazłem zauroczenie magią staromiejskiego teatru. Niestety, tylko we wstępie, potem nastąpił powrót do normalności. Ale dzięki choćby za to malutkie wzruszenie.

Coś mi się wydaje, że kandydatem na kustosza Teatru Starego powinna zostać osoba, która gotowa jest spełniać się nie we własnej twórczości, ale w trosce o to, cośmy dostali z przeszłości, i szukaniu tego, co jest teraźniejszością wartą pamiętania. Chyba był taki człowiek. Panas.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji