Artykuły

Nie dla dzieci

"Pan Jasiek" w reż. Bogdana Hussakowskiego w Teatrze Nowym w Krakowie. Pisze Joanna Targoń w Gazecie Wyborczej - Kraków.

Tyle w "Panu Jaśku" nagromadzono tropów, tematów i okropieństw, że słuszne wydaje się potraktowanie go jako makabrycznej czarnej komedii. I w tę stronę zmierza spektakl, tyle że zbyt nieśmiało.

Rzecz rozgrywa się w nienazwanym kraju, w którym policja nie tylko chwyta i przesłuchuje przestępców, ale także sądzi, skazuje i wykonuje wyroki. Właśnie złapano Khaturiana, sprzątacza w rzeźni, który w wolnych chwilach pisze opowiadania. Opowiadania o dzieciach, pełne okrucieństwa i wymyślnych sposobów zadawania śmierci. Znaleziono bowiem dzieci zamordowane według opisanych sposobów - a że Khaturian opublikował tylko jedno opowiadanie, jest głównym podejrzanym.

Khaturian mieszka z opóźnionym w rozwoju bratem, którego też zatrzymano. Brat przyznał się, że to on zabijał dzieci, bo opowiadania brata mu się podobały. Khaturian dusi brata, opowiadając mu bajkę o Panu Jaśku, przyjacielu dzieci umożliwiającym im samobójstwo, i bierze winę na siebie. Po śmierci (bo zostanie stracony) pragnie leżeć w sąsiedniej szufladzie kostnicy, bo brat boi się samotności. McDonagh daje jeszcze do zrozumienia, że brat Khaturiana był torturowany w dzieciństwie przez rodziców. Rodzice zostali później zamordowani i zakopani w lesie.

Sporo jest więc okropieństw, dodajmy jeszcze tropy prowadzące ku Kafce, braciom Grimm i psychoanalizie, szukającej wyjaśnień dorosłych zachowań w traumach z dzieciństwa. Za wiele tego wszystkiego, by traktować "Pana Jaśka" jako materiał na spektakl realistyczno-psychologiczny. Bogdan Hussakowski zobaczył w tekście czarną, groteskowo-straszną komedię. I byłoby może dobrze, gdyby nie to, że nie udało połączyć się tych składników w całość.

Spektakl zmierza w stronę komedii, makabryczny pozostaje jedynie temat. Tylko parze policjantów (Dominik Nowak i Juliusz Chrząstowski) udaje się - chwilami przynajmniej - zachować równowagę tych elementów. Dominik Nowak (zły glina Ariel), ma kilka świetnych wejść - zwłaszcza pierwsze, gdy jak zwierzę skacze po ścianach i (będącej jedynym elementem dekoracji) metalowej szafce, osaczając Khaturiana. Chrząstowski (dobry glina Tupolski) ma popisową scenę, gdy objawia się jako autor bajki o głuchym chińskim chłopczyku idącym po torach kolejowych. Te dumne miny, drobiazgowe objaśnienia, moralizatorski ton głosu, niepokój artysty oczekującego reakcji słuchaczy...

Andrzej Rozmus (brat Khaturiana), o wyglądzie grzecznego wyrośniętego chłopca, miał w sobie niepokojącą, nie do opanowania energię. Piotr Sieklucki (Khaturian) bardziej przekonywał w scenach komediowych, na makabreskę zabrakło mu przewrotności i ironii.

I tak między strachem, śmiechem, sentymentalnym wzruszeniem i groteską kolebie się "Pan Jasiek". Tekst McDonagha jest w gruncie rzeczy gładką teatralną konfekcją, może więc niewiele więcej można z niego wydobyć?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji