Władysław Kowalski (1936-2017)
W niedzielę w Warszawie zmarł Władysław Kowalski. Choć był chłopskiego pochodzenia, rodem ze wsi Żurawce koło Tomaszowa Lubelskiego, jego specjalnością stały się role inteligentów, najczęściej z repertuaru rosyjskiego. Był Wujaszkiem Wanią (1989), Podkolesinem w Ożenku (1995), Kiriłowem (1971) i starym Wierchowieńskim (2002) w Biesach, Baronem w Na dnie (1972) Gorkiego, profesorem Preobrażeńskim w Psim sercu (1988) Bułhakowa i Czebutykinem w Trzech siostrach (1998). Samego Czechowa zagrał w filmie Łóżko Wierszynina (1997) Andrzeja Domalika.
Pięć razy grał w spektaklach Lupy, m.in. kardynała Spadoliniego w Wymazywaniu (2001), Moritza Meistera w Na szczytach panuje cisza (2006) i Greensona w Persona. Tryptyk/Marilyn (2009). Lupę porównywał do Swinarskiego, u którego pojawił się jako Geoff w Smaku miodu (1959): „W obu przypadkach mamy do czynienia z typem, który wie, w jakim kierunku podążać, i stara się to, co ma w głowie, oblec na scenie w ciało. Pracujemy więc nad konkretną sceną i zdarza się, że gdy przychodzimy następnego dnia, reżyser mówi: «Wszystko, co zrobiliśmy wczoraj, out!». I znowu szukamy. Kierunek jest taki sam, tylko idziemy inną drogą”.
Najważniejszą rolę filmową — Jakuba Rosenberga, Żyda z getta, który stara się przygotować na śmierć — zagrał w Kartce z podróży (1983) Dzikiego według powieści Ladislava Fuksa. Dostał za nią nagrodę na festiwalu w Gdańsku. Wcześniej zmagał się z bolesnym ograniczeniem — uroda sprawiała, że długo obsadzano go w rolach ludzi młodych, choć Aleksander Bardini słusznie powiedział o nim: „Ma wygląd nastolatka, a duszę człowieka 60-letniego”.
W kinie u Wajdy był Władkiem w Miłości dwudziestolatków (1962), Jankielem w Panu Tadeuszu (1999) i profesorem UJ w Katyniu (2006). Grał u Petelskich, Scibora-Rylskiego, Marczewskiego, Kieślowskiego, Bajona, Janusza Majewskiego. O serialowej roli Jerzego w Kolumbach (1970) Morgensterna mówił: „Miałem wojenny kompleks człowieka z najgorszego pokolenia: byłem za duży, żeby nie rozumieć, i za mały, żeby brać udział. Ci Kolumbowie to była próba wypełnienia życiowej luki, chociażby przez fikcję. Byłem z nich strasznie dumny”.
Był ojcem dramaturga i reżysera teatralnego Jakuba Kowalskiego. W 2013 r. wystąpili razem w akcji Kampanii przeciwko Homofobii — Władysław Kowalski z napisem „Mój syn jest gejem”. Gdy kilka lat temu zaproponowałem mu wywiad, wciągnąłem go w pułapkę, mówiąc: „Nie może mi pan odmówić. Był pan kiedyś moim wujkiem”. Jako rozmówca intrygował, zawsze podając konkret. Strzelał do mnie zdaniami typu: „Marek Hłasko był rudy”.