Wyłącznie mętna wizja
"Zwykłe potrzeby" w reż. Marcina Hericha Teatru A PART z Katowic gościnnie w Teatrze Ósmego Dnia w Poznaniu. Pisze Ewa Obrębowska-Piasecka w Głosie Wielkopolskim.
W finale spektaklu "Zwykłe potrzeby", wystawionego w sobotę w Ósemkach przez katowicki teatr A Part, reżyser Marcin Herich mówi: "Pewnie nie rozumiecie tego, co mówię. Ale przyjdzie czas, że zrozumiecie". Nie chcę rozumieć. I nie chcę oglądać przedstawień, które udają, że znaczą coś więcej niż widać na pierwszy rzut oka. W "Zwykłych potrzebach" widać wyłącznie mętną wizję.
Pewnie można by się zastanawiać, kim jest główna bohaterka spektaklu: kobieta w czarnej sukni, w butach na obcasach. Pewnie trzeba by się dopatrywać kolejnych jej wcieleń w dwóch pozostałych żeńskich postaciach występujących w identycznych strojach, całkiem nago albo w strzępach foliowych torebek czasem na głowie, czasem na łonie. Pewnie można by szukać głębokiego sensu, w pojawieniu się na scenie mężczyzny. Pewnie należałoby się pochylić z namysłem nad szklanymi naczyniami wypełnionymi wodą, tiulami, gumowymi rękawiczkami, czy krwawymi plamami na udach pań. Pewnie w skupieniu trzeba by się przyglądać każdemu gestowi, który wykonano na scenie: od mizdrzenia się, wicia i snucia do zastygnięcia w pozie ukrzyżowania. Ale nie będę tego robić. Dawno tak się nie zdenerwowałam w teatrze i dawno nie widziałam takiego nagromadzenia pseudo-symboli, które nie prowadzą nigdzie ani twórców, ani widzów.