Artykuły

Łódź. Cztery postacie Łuczaka w jednym

To nie pomyłka. W farsie "Jeszcze jeden do puli" Ray'a Cooney'a i Tony'ego Hiltona, która w sobotę o godz. 19 ma premierę w Teatrze Powszechnym, aktor zagra cztery postacie. Czy to granica aktorskich możliwości? - To nie jest dużo... Mirek Henke w "Pół żartem, pół sercem" gra więcej postaci - przypomina aktor. - Ale Henke wciela się postacie epizodyczne, a nie takie, na których spoczywa ciężar intrygi

Z Łuczakiem spotkałem się w garderobie tuż po próbie. Choć przychodzę punktualnie, aktor już czeka przebrany z kostiumu w prywatne ubranie. Wprawa nie dziwi. Aktor przebierał się na scenie Powszechnego i to za kobietę! Właśnie w "Pół żartem, pół sercem" jako prowincjonalny aktor Jacek udaje Stephanie, również dla spadku. Tyle, że przebiera się na oczach widzów. W farsie "Jeszcze jeden do puli" utajni przemiany w kolejnych braci za kulisami. Dla większej komplikacji będą oni podobni jak "cztery krople wody". Ściąga z tekstu: - Billy to ten miły w marynarce, Rupert to elokwentny w marynarce, Michael - łobuz w marynarce, Pierre... - U nas nosi inne imię, ale nie zdradzę szczegółów - zaciekawia Łuczak. - Zmieniliśmy też imię Billa. Dla widzów anglojęzycznych jest jasne, że to zdrobnienie od Williama, polskim niepotrzebnie komplikowałoby to odbiór. Dlatego nasz Bill to Will, łatwowierny, prostolinijnie myślący pomocnik malarza na budowie. Żonaty, jako jedyny z braci. Drugi, Rupert, choć się jąka, jest dość błyskotliwy.

Trzeci z braci, Michael, to Irlandczyk: tekst wymaga od aktora charakterystycznej mowy. - Ale jak mówić po polsku "z irlandzkim akcentem"?! - irytuje się Łuczak. - Do tego Michael otarł się o półświatek. To energiczny szelma, może nawet nieco brutalny.

Jakim cudem aktor nie myli braci? - Zrobiłem bryk z topografii tekstu - uśmiecha się Łuczak, wyciągając szesnastokartkowy zeszyt, zapełniony maczkiem. - Zapisałem dokładnie, kto i skąd wchodzi oraz dokąd wychodzi - informuje aktor. Scenografia znajduje się pięcioro drzwi. Zielonym kolorem jest oznaczony ruch Willa, czerwonym Ruperta, czarnym Michaela... To nie jest klasyczny sposób budowania roli. Ale dzięki niemu aktor na pewno nic nie poplącze. A jego sceniczni partnerzy? - Mają mniejszy problem, zawsze mogą się zapytać - żartuje aktor. - Poza tym dla większości prawie całą sztukę jestem Willy.

Czego się obawia? Rekwizytów. - Mamy ich dziesiątki: tlące się cygaro, tubę gramofonu, samojezdny wózek inwalidzki... Boję się, że ten świat przedmiotów wstanie przeciwko nam. Weźmy karty: to zwykła talia, a nie scenicznie podrasowana, powiązana niteczkami. Karciany trick na scenie dodatkowo spina - mówi aktor i pewnym ruchem rozkłada karty na przedramieniu. Jedna obok drugiej, równo leżą na rękawie marynarki. Nagle Łuczak podbija je ręką do góry, a dłonią drugiej zbiera w locie. - Poćwiczy pan? - zachęca Łuczak. Próbuję. Karty rozlatują się po garderobie...

Skąd ten refleks? Z przeistoczeń z brata w brata. Najkrótsze trwa 5 sekund. - Muszę w tym czasie zejść ze sceny, obiec z tyłu scenografię i wejść z drugiej strony. "Jeszcze jeden do puli" do dla mnie jakby zajęcia z wuefu. Poważnie, schudłem, i to znacznie. Nigdy nie byłem tęgi: dla mnie 3 kg mniej to spora zmiana. Wszystko, co zarobię pójdzie na jedzenie! Gdyby nie dubler, Bartosz Burzyński, który czasem mnie zastępuje, schudłbym jeszcze bardziej. On też nie ma lekko... - wzdycha aktor.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji