Telewizja w Teatrze im. Kochanowskiego
Poprzedziło ją kilkanaście godzin prób, podczas których jedną scenę powtarzano po kilka razy.
Dość dodać, że po dwóch godzinach próbowania aktorzy zdołali zagrać trzy sceny z trzydziestu dwóch! – Ale podobno to normalne, że przy pracy w filmie więcej czasu upływa na czekaniu niż na graniu — komentował, popijając z kubka gorącą kawę Bartosz Zaczykiewicz, dyrektor Teatru im. Kochanowskiego.
Na widowni…
Na scenie zainstalowano 11 kamer, w tym jedną na wysięgniku, jedną przesuwającą się na szynach przy podłodze.
Judyta Paradzińska, tytułowa Matka Joanna, popala w palarni papierosy, gdy w błocie, będącym elementem scenografii, brodzi Przemysław Kozłowski, czyli ksiądz Suryn. Kilkakrotnie powtarza scenę przybycia do karczmy. Wylicza co do sekundy czas potrzebny na wytarcie zabłoconej dłoni w ręcznik.
Na widowni reżyser Marek Fiedor, a w wozie transmisyjnym realizator wizji Waldemar Stroński dogadują się co do najmniejszych szczegółów. Ustalaj ą np., czy w czasie gdy Kozłowski wyciera rękę, kamera ma najechać na jego twarz i jak długo ma trwać zbliżenie.
Stroński przerywa grę niemalże co kilkadziesiąt sekund. Wyjaśnia aktorom, w którą kamerę mają patrzeć. Przesadza ich, za zgodą Fiedora, który chwilami wydaj e się być poirytowany oczekiwaniami, że każda scena zostanie zaplanowana co do sekundy. Pilnuje jednak swojej wizji, jak wtedy gdy na scenie pojawia się Matka Suryna, czyli Beata Wnęk-Malec. Prosi w tym czasie o dłuższe światło na grającego go aktora, żeby było wiadomo, do kogo odnosi się postać Matki.
Używają dość hermetycznych określeń, popularnych w branży filmowej. Ale większość z opolan zetknęła się w swojej pracy z filmem, więc obecność kamer i fachowe terminy nie są dla nich zaskakujące
Dla laika jednak obserwowanie próby z widowni wydaje się bardzo monotonne. Aktorzy też wydają się zmęczeni ciągłymi powtórkami. Podjadają elementy dekoracji, czyli chleb, z którym ks. Suryn przybywa do karczmy. I kapuśniak zamawiany w jednej z opolskich knajp. Zniknie w czasie prób, choć zwykle jeszcze po spektaklu zajada się nim obsługa techniczna przedstawienia. Zdaje się, że najwięcej pracy ma inspicjentka Cecylia Jacewska-Caban. Też nerwowo pali papierosy.
…i w wozie transmisyjnym
Bynajmniej nie monotonnie jest za konsoletą Strońskiego. Na kilkunastu monitorach ma przed sobą obraz rejestrowany ze sceny i musi wybrać ten, który wydaje się najlepszy. A kiedy już go wybierze, musi precyzyjnie poinstruować operatora i realizatora światła, co zwykle oznacza kolejną powtórkę. Do tego poinstruować aktorów, w którą stronę mają patrzeć, co nie jest ustaleniem ostatecznym. Ci bowiem muszą w zależności od sceny patrzeć do innych kamer.
Wspomaga go Anna Kochnowicz, inspicjentka, która uprzedza każdą scenę, tzn. mówi, kto zaraz wygłosi swoją kwestię. Stroński z kolei podaje jej numery kamer tak, że przy kolejnej próbie będzie wiadomo, z której kamery obraz będą widzieli telewidzowie.
Wszystko odbędzie się na żywo, bez żadnego programowania komputerowego, jak to ma miejsce w czasie festiwalu piosenki, którego realizatorem był w minionych latach.
– Realizacja spektaklu jest bardzo twórcza. To takie lepienie puzzli. Efekt bywa zaskakujący, ale produkcji towarzyszy niesamowita adrenalina — mówi Dorota Petrus, wydawca programów publicystycznych w TVP Kultura. Prócz niej w wozie transmisyjnym próbom przygląda się Jan Kozikowski, scenograf przedstawienia.
Zanim zobaczymy efekt ich pracy, aktorzy muszą przejść scena po scenie, a potem dwukrotnie spróbować całość. - To na pewno dla nich trudne, bo przez pięć lat grali, patrząc w inną stronę, a teraz muszą spamiętać nowe ustawienia. Ale jeśli w czasie transmisji na żywo ktoś nie będzie się ich trzymał, to na pewno się nie wściekamy. Nie ma na to czasu. Scena goni scenę i dopiero po wszystkim, kiedy opadną emocje, możemy dyskutować o tym, jak było — kwituje Petrus.
Są jeszcze miejsca na widowni
Kto chciałby wziąć udział w tym wyjątkowym w historii opolskiego teatru Wydarzeniu, może jeszcze kupić bilety. Tym bardziej że po spektaklu będzie transmitowane spotkanie z publicznością. Widzowie TVP Kultura obejrzą jeszcze nagraną wczoraj debatę na temat Teatru im. Jana Kochanowskiego i Matki Joanny od Aniołów, materiał poświęcony Markowi Fiedorowi i rozmowę ze scenografem. Początek o godz. 19.