Artykuły

Egzorcyzmy miłości

Opowieść Jarosława Iwaszkiewicza wciąż niepokój i intryguje. Na przykładzie przeciętnej małomiasteczkowej społeczności, żyjącej między kościołem a karczmą, reżyser Marek Fiedor trafnie diagnozuje stan naszej rodzimej religijności. Obnaża jej powierzchowność, zakłamanie, dewocyjny sztafaż.

Widowisko miało premierę przed czterema laty na scenie Teatru im. Jana Kochanowskiego w Opolu i nadal pozostaje jego najlepszą wizytówką. Jurorzy 27. Opolskich Konfrontacji Teatralnych przyznali Matce Joannie od Aniołów Grand Prix, uznając, iż „spektakl najpełniej udowodnił, że za pomocą klasyki można tyle powiedzieć o współczesności”. Prestiżowy laur zapoczątkował istny deszcz nagród dla twórców Matki Joanny… potwierdzających profesjonalną biegłość i wysoką artystyczną rangę opolskiego teatru.

Zalety spektaklu zostały również dostrzeżone na Międzynarodowym Festiwalu Teatralnym Kontakt w Toruniu w 2003 r. Markowi Fiedorowi przypadła nagroda dla najlepszego reżysera, a Tomaszowa Hynkowi — za najlepszą oprawę muzyczną. Fiedor został ponadto laureatem reżyserskiej Nagrody im. Konrada Swinarskiego, przyznawanej przez miesięcznik „Teatr”. Nagradzani byli też autor scenografii Jan Kozikowski oraz aktorzy. Przedstawienie zostało dwukrotnie pokazane w Teatrze Narodowym w Warszawie.

Nasycone atmosferą mrocznego mistycyzmu i niesamowitości opowiadanie Jarosława Iwaszkiewicza Matka Joanna od Aniołów jest przede wszystkim subtelną analizą ludzkich uczuć. Matka Joanna, przeorysza odludnego żeńskiego klasztoru, odkrywa, że zawładnęły nią szatańskie moce. Pozostałe mniszki okażą się równie podatne na podszepty zła i dostrzegą okazję, by pod pozorem opętania odreagować własne fobie, histerie i kompleksy. Do ujarzmienia ciemnych sił skierowany zostaje egzorcysta, ksiądz Suryn, który tym samym wystawia na wielką próbę głębię swojej wiary. Młody kapłan, dotąd hołdujący życiu w odosobnieniu i kontemplacji, będzie musiał stawić czoło nieznanym wcześniej wyzwaniom, jakie każdemu śmiertelnikowi niesie rzeczywistość dnia powszedniego.

Surynowi zaczyna się udzielać panująca w klasztorze atmosfera dziwnego niepokoju. Coraz częściej czuje się zagubiony, coraz mocniej przeżywa duchowe rozterki Jeszcze nie zdaje sobie sprawy, że u źródła jego problemów tkwi jak najbardziej świecka miłość do Matki Joanny od Aniołów. Kapłan szuka pomocy nawet u Rabina, który wyjawia mu prawdę: „Miłość jest na dnie wszystkiego”. Jednak do tej zwykłej ziemskiej miłości para klasztornych kochanków nie umie się przyznać.

Nieznane wcześniej namiętności zmuszają Suryna do zerwania z narzuconymi własnej naturze ograniczeniami. Ksiądz całkowicie ulegnie pierwotnym instynktom, które zapanują nad jego umysłem, doprowadzając go do niepojętej, irracjonalnej zbrodni. Krwawym uczynkiem nieszczęsny spowiednik przygotował w sobie nowe siedlisko dla demona, który nie chciał opuścić Matki Joanny. Owładnięty ziemską miłością postanawia ukochaną kobietę uleczyć i — kosztem śmiertelnego grzechu — zbawić dla nieba.

Opowiadanie Iwaszkiewicza zyskało rozgłos dzięki Jerzemu Kawalerowiczowi, który w 1960 r. nakręcił na jego podstawie film według scenariusza Tadeusza Konwickiego. Reżyser wersji teatralnej Marek Fiedor nie sugerował się jednak filmową adaptacją. Siedemnastowieczna Smoleńszczyzna z oryginału na scenie przypomina siermiężną polską prowincję — ponadczasową, także tę współczesną. Z postaciami, które — metaforycznie, ale i dosłownie — grzęzną w błocie. Oblepia ono buty zarówno osób duchownych, jak i zapijaczonych chłopów, powbijanych na czas procesji w garnitury i podrygujących na odpustowym jarmarku do wtóru discopolowych nagrań sacro songów. W przedstawieniu można odnaleźć dużo więcej podobnie zaskakujących swojskich spostrzeżeń obyczajowych.

Powstała sceniczna przypowieść o naturze człowieka. Kostium i scenografia Jana Kozikowskiego są tu zresztą całkowicie oderwane od historycznych realiów i umowne. Prawdziwe jest za to… lepkie błoto. Przedstawienie Marka Fiedora niesie ważką egzystencjalno-światopoglądową problematykę odwiecznej walki poczciwego dobra z powabnym złem. Opozycja między sacrum i profanum powoduje tu nieustanną huśtawkę stanów emocjonalnych, co naturalnie wzbogaca dynamikę akcji.

Uroda doskonale zakomponowanych scen stapia się ze znakomitymi rolami. Na słowa uznania zasłużyli zarówno Judyta Paradzińska (Matka Joanna od Aniołów), jak i Przemysław Kozłowski (Ojciec Suryn). Grażyna Misiorowska (Siostra Małgorzata od Krzyża) i Waldemar Kotas (Odryn). Grażyna Rogowska (Szatan) i Andrzej Czernik (Cadyk Isze z Zabłudowa). Elżbieta Piwek (Karczmarka Józefa) i Leszek Malec (Kaziuk). Perfekcja gry, skupienie, siła wyrazu—tego się nie da opisać. To trzeba zobaczyć. Koniecznie.

Widowisko Marka Fiedora stawia tak zwane trudne pytania, na które brak jednoznacznych odpowiedzi, trzeba ich bowiem szukać we własnym sumieniu. O dziwo, trudny temat nie zniechęca widzów, przedstawienie zostało pokazane już ponad sto razy. Jak wdać, ryzyko podjęcia poważnej rozmowy z widzem opłaciło się z nawiązką. Zawsze się opłaca, jeśli tylko starcza artystycznej odwagi. Twórcom tego widowiska odmówić jej nie sposób.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji