Artykuły

Kraina zasypana śniegiem

Śnieg Przybyszewskiego – to raczej zamieć słów. Bohaterowie zasypani są niekończącymi się i przyciężkimi dialogami. Całość rozgrywa się w typowo dekadenckiej atmosferze związanej z hasłem „sztuki dla sztuki”. Hasło to porusza głównie problemy miłości, życia i śmierci.

Akcja utworu jest więc wyabstrahowana od szerszego kontekstu społecznego. Można rzec, że jest osadzona w krainie zasypanej śniegiem.

Reżyserce, Marii Wachowiak, udało się oczyścić ten tekst z niepotrzebnych i dość trącących już myszką dialogów. Sztuka stała się przez to przejrzysta i komunikatywna. Oczywiście jest sprawą dyskusyjną, czy nie należało zrobić skrótów. Czy np. przedstawienie nie byłoby jeszcze bardziej bezpośrednie i lżejsze, gdyby wyciąć z niego partie Makryny i lokaja.

Śnieg to przede wszystkim sztuka aktorska. Wachowiak miała więc też mnóstwo pracy z odpowiednim ustawieniem aktorów. Z tym również dobrze sobie poradziła. Jest to sprawa o tyle niebezpieczna, że w sztukach Przybyszewskiego granica między klaustrofobiczną plątaniną na scenie, a nawiązaniem komunikacji między widzem a aktorem jest płynna.

Reżyserka nadała przedstawieniu dobre tempo – nie za szybkie, ale nie ma tu też dłużyzn. Przedstawienie jest więc starannie wyważone, tak że widz nie może tu nic zatracić z tego, co autor miał do powiedzenia. Wachowiak wprowadziła wiele świetnych rozwiązań scenicznych. Wspaniały jest np. moment pojawienia się po raz pierwszy na scenie Ewy (Dorota Zięciowska). Poziom zespołu aktorskiego jest wysoki i wyrównany. I tak Dorota Zięciowska stworzyła fascynującą kreację. Jej osobowość aktorska jest tak silna, że emanuje nawet wówczas, gdy artystki nie ma na scenie. Zofia Walkiewicz to także aktorka z dużymi możliwościami i umiejętnościami. Jako Bronka dobrze przeistacza się ze słodkiej idiotki w tragiczną postać. W drugiej części mogłaby być jednak bardziej groźna i drapieżna. Wojtek Piekarski jak zwykle nie zawiódł publiczności, a Daniel Woźniak, poprzez oszczędny sposób gry, był przekonywający w roli Kazimierza.

Dużą niespodziankę sprawiła Maryna Buchwaldowa. Po raz pierwszy gra zupełnie inaczej. Jest powściągliwa i nowoczesna w środkach wyrazu scenicznego. W epizodycznej roli zobaczyć można także Romana Ratchkę.

Wspaniałe dekoracje są dziełem znanego aktora i scenografa, Janusza Guttnera. Dzięki nim oraz ustawieniu aktorów sztuka zaczyna być widowiskiem rozgrywającym się w stylowej atmosferze z początku naszego wieku – w atmosferze mającej jednak w sobie coś wysublimowanego, nadającej sztuce swoistego i potrzebnego dystansu.

A zatem z pojedynku: Przybyszewski-Wachowiak reżyserka wyszła zdecydowanie obronną ręką.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji