Artykuły

Wicek z powstania

Jan Wilkowski sam uczestniczył w powstaniu, nosił w sobie jego pamięć i chciał przekazać ją młodemu pokoleniu. Do przygotowanej przez niego w Teatrze Lalka prapremiery jednak nie doszło. Wkroczył cenzor - opowiadał reżyser Włodzimierz Fełenczak przed premierą "Wicka Warszawiaka" w Teatrze im. Andersena w Lublinie.

Andrzej Molik: Sztuka ,,Wicek Warszawiak" Jana Wilkowskiego mówi o powstaniu warszawskim. Autor, który był wybitnym reżyserem spektakli lalkowych, wystawił ,,Wicka" w 1969 r., ale tylko raz. Komu i dlaczego sztuka się nie spodobała?

Włodzimierz Fełenczak: Wilkowski sam uczestniczył w powstaniu, nosił w sobie jego pamięć i chciał przekazać ją młodemu pokoleniu. Do przygotowanej przez niego w Teatrze Lalka prapremiery jednak nie doszło. Wkroczył cenzor, nie podobało mu się, że śpiący rycerze z Tatr pomagali powstańcom, a kiedy usłyszał, jak powstańcy śpiewają ,,Serdeczna Matko, opiekunko ludzi", zapadł wyrok. Towarzysz Stefan Olszowski z KC PZPR stwierdził, że za pieniądze PRL nie będzie się takich rzeczy wystawiać. Wilkowski przeczytał decyzję, włożył czapkę i opuścił Teatr Lalka, w którym sprawował stanowisko dyrektora artystycznego od początku lat 50. Dotarłem do scenariusza dzięki książce ,,Wilk", napisanej przez ucznia Wilkowskiego Piotra Domulewicza. Gdy poznałem losy ,,Wicka", powiedziałem: Do diabła, nie możemy tego nie wystawić!

Podobno postać Wicka wymyślił Kornel Makuszyński?

- Tekst Makuszyńskiego dotyczył wojny 1920 roku, w nim pierwszy raz pojawił się gazeciarz Wicek, a Wilkowski przeniósł go do powstania warszawskiego. W sztuce zawarł wiele warszawskich symboli - Syrenkę, Bazyliszka, Kolumnę Zygmunta czy husarię, która według pieśni dziadowskiej ma się pojawić wtedy, gdy będzie najgorzej. I jest słowo, które jednoczy wszystkich: Warszawa. Ona jest też we mnie, bo tam się wychowałem, wiem, gdzie jest ul. Opaczewska z zajezdnią tramwajową, hala na Banacha, w której po powstaniu gromadzono ludzi, żeby ich wywieźć do Pruszkowa i dalej do obozów. Bawiłem się w ruinach Warszawy, pamiętam drogę ze zburzonej Starówki na Marszałkowską. Nie mogę tej pamięci - póki we mnie istnieje - nie przekazać.

Czy nie jest zbyt wielkim ryzykiem pokazywać dzieciom sztukę o tak trudnej tematyce?

- Przyznam, że rzecz jest trudna. Spektakl musi pełnić funkcję edukacyjną, bo inaczej wszyscy zapomnimy o tym, co najważniejsze w historii. Musi istnieć legenda powstania. Przedstawienie adresujemy do starszej publiczności naszego teatru, dzieci chodzących już do szkoły. To spektakl multimedialny, są w nim lalki, aktorzy, projekcje filmowe, fotografie, Nowy Kurier Warszawski, kompilacja z gazetek powstańczych, muzyka na żywo.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji