Kurier Warszawski „Zdrada”
A my w Warszawce? Też nie narzekamy. Poza wielkim repertuarem: Krasińskim u Prusa, Szekspirem u Macieja Englerta, Dostojewskim u Grzesińskiego czy Tołstojem u Grzegorzewskiego, mamy również odrobinę dobrego teatru bulwarowego: dwie krótkie, zgrabne sztuki Harolda Pintera. W Prezentacjach u Romualda Szejda przypomniano graną już w Warszawie przed tuzinem lat Zdradę. Niby nic, a jednak coś — trójkąt małżeński, w którym wszyscy właściwie zdradzają się mniej lub bardziej otwarcie, i wszyscy w gruncie rzeczy pozostają samotni, nawzajem sobie obcy. Opowiada to Pinter w karkołomny sposób: od końca do początku, a i to nie zawsze w zgodzie z chronologią, w rezultacie jednak dobrzy aktorzy potrafią ułożyć z krótkich, niemal blekautowych scen logiczną, spójną całość. W sprawnej reżyserii Szejdy błyszczy przede wszystkim Joanna Szczepkowska, w świetnym towarzystwie Jana Englerta i Mariusza Benoit.