Artykuły

„Do Damaszku”

Do Damaszku Augusta Strindberga to dramat niezwykły, nie poddający się łatwym kwalifikacjom gatunkowym. Napisany dziesięć lat po naturalistycznej Pannie Julii, reprezentuje charakterystyczną dla tego okresu twórczości pisarza poetykę wizji, snu, symbolu. Wielu przeciwstawiających się naturalizmowi twórców teatralnych znajdowało w tym dramacie naukę i inspirację dla swych poszukiwań. Z pewnością także teatr absurdu zawdzięcza niejedno dziełu Strindberga. Czy jednak to wystarczająco usprawiedliwia reżysera do takiego „poprawienia” dramatu, by w efekcie zamiast Strindberga osiągnąć twór ioneskoidalny?

Można, ale po co. W tych słowach najchętniej ująłbym opinię na temat tej manifestacji scenicznej swobody. Owszem, po odpowiednich cięciach i zestawieniach elementów tekstu, Babicki otrzymuje sporą ilość efektów groteskowych. Te same skutki osiąga wyrywając niektóre wypowiedzi z macierzystego kontekstu, wyposażając postaci w odpowiednie rekwizyty, lub każąc aktorom grać z szyderczym dystansem.

Oczywiście, jak to z każdym pomysłem bywa, ma on swoje dobre i złe strony. Gdyby uznać, że oniryczny wymiar dramatu jest szansą dla teatru, to zabiegi adaptacyjne, które pozwolił rozegrać Całość w jednej scenerii, należałoby pochwalić. Dialogi i miejsca przechodzą jedne w drugie i tworzą razem zwartą kompozycyjnie całość sennej mary. Postaci wyłaniają się i znikają jak projekcje wyobraźni. Paradoksalnie więc, rozwichrzona materia Strindbergowskiej wizji zostaje uładzona dzięki groteskowym chwytom. Czy jednak takie uładzenie było dramatowi potrzebne? Czy w jego wyniku nie uległ spłaszczeniu metafizyczny i religijny wymiar utworu? Obawiam się, że tak się stało.

W pogoni za groteskowym efektem, Babicki kazał Staremu przemienić się w sklerotycznego Dziadka z Karola Mrożka, niewiele lepiej obszedł się też z postacią Matki, co tylko mogło zachwycić zawsze skłonną do zgrywy, odtwarzającą tę postać Zającównę-Radwan. To jednak jeszcze nie wszystko. Wszakże centralną postacią Do Damaszku jest Nieznajomy, którego w Teatrze Kameralnym grą najbardziej zasłużony demon sceny polskiej — Jan Nowicki. Dla niego nie ma rzeczy, której by nie zrobił, jeżeli tylko miałoby to pocliwić publiczność. Z równą przyjemnością szczerzy więc zęby w demonicznym uśmiechu, jak wykonuje greps z pozorowanym pocałunkiem. Aż dziw bierze, że Anna Dymna (Pani) wszystko to wytrzymuje i potrafi, jakby niezależnie od partnera, stworzyć prawdziwą postać.

Nadmiar teatralnych cytatów, pastiszu sprawia, że aspekt eschatologiczny Do Damaszku niknie w fajerwerkach teatralnych efektów. Opowieść o artyście, jego wyobcowaniu i metafizycznych niepokojach, nie chce nabierać wymiaru ogólnoludzkiego. Widz ogląda lekcję na temat niepojętego, ale jej nie przeżywa. Świecąca się na scenie wieczna lampka i ustawione z boku sceny dwa fotele lotnicze tłumaczą, czym to wszystko miało być, gdyby się do końca powiodło.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji