Artykuły

Żywot agenta myszką trącony

Autorami scenariusza Mersi… są: szef Agencji Scenariuszowej Jacek Kondracki i zmarły w zeszłym roku dziennikarz Gazety Wyborczej Tomasz Burski. Ich tekst powstał w 1981 roku na użytek Teatru Telewizji. Gdy nie doczekał się realizacji, jego nową wersję autorzy napisali w 1989 roku. Podstawą jest tekst Bułata Okudżawy. Utwór Merci, czyli przypadki Szypowa wyszedł spod jego pióra w latach 1969-1970. W oryginale ma podtytuł Wodewil z myszką, zdarzenie prawdziwe. Z wodewilu w legnickiej inscenizacji reżyserowanej przez Jacka Głomba jest wiele, wyraźniejsza jednak wydaje się myszka.

Historia dotyczy losów agenta Michała Szypowa, który próbuje udźwignąć obowiązek inwigilacji młodego pisarza Lwa Tołstoja. Rzecz dzieje się prawdopodobnie w roku 1862, gdy w rzeczywistości doszło do rewizji majątku hrabiego Lwa Tołstoja w Jasnej Polanie.

Wodewil nie grzeszy zbytkiem parodii ani farsy. Szpiedzy składają nużące raporty przed władzą. Kobiety urokliwie się prężą, a wszyscy czasem sporo piją i pięknie tańczą. Na legnickiej scenie przypadki toczą się leniwie, więc na zetknięcie z wartkim i emocjonującym życiem agentów nie ma co liczyć.

Rolę tytułowego Michała Szypowa gra Bogdan Grzeszczak, w programie określony jako „wywiadowca policji moskiewskiej, specjalista od złodziejaszków kieszonkowych”. Zgodnie z zamierzeniem Okudżawy, Szypow wypełnia plugawe zadanie, ale ma też łagodne serce i bogatą duszę. Cieszy mnie szczególnie to, że Bogdan Grzeszczak wziął z ujawnionej w wielu innych scenicznych kreacjach rubaszności i komizmu jedynie tyle, ile do roli Szypowa potrzeba. Najbliżej głównego bohatera trzyma się Amadeusz Giros (Przemek Bluszcz) — jego asystent, a poza tym donosiciel i konfident, Grek, Cygan lub Włoch. Obu mężczyzn oprócz ważnego zadania łączy osoba Dasi (Joanna Gonschorek) — pięknej wdowy, której urokowi nie mogą się oprzeć.

Wszystkie postaci noszą stroje z epoki — więc męskie spodnie kończą się tuż za kolanem, rozłożyste, kobiece suknie szeleszczą, podkolanówki i żabociki dopełniają całości, a włosy u mężczyzn grzecznie są sczesane na boczek.

Przestrzeń sceniczną zagospodarowano ciekawie. Publiczność zasiadła na scenie, podczas gdy pięknie oświetlona widownia posłużyła za carski świat przepychu. Muzykę na żywo grał zespół ustawiony w lewej części sceny.

Szczególną uwagę w Mersi… zwraca wieloraka użyteczność stołu. Staje się on ważnym elementem nie tylko scenografii, ale i aktorskiej gry. Jego wykorzystanie jest imponujące. W wielu momentach jest rzeczywiście stołem — centralnym punktem biesiad i poważnych rozmów, ale jest też i wozem, a nawet drzwiami do sypialni kochanki. Równie ciekawa była tylko kameralna scena wspólnego łowienia ryb przez Szypowa i Tołstoja (Paweł Wolak).

Według Okudżawy, ludzie przez lata niewiele się zmieniają, co przejawia się przede wszystkim w uczuciach. Dziś czy w końcu XIX wieku tak samo kochają i tak samo nienawidzą, w ten sam sposób zazdroszczą. Skąd więc w legnickiej Mersi… więcej myszki niż wodewilu? Ustawiono wszystko na jednym poziomie. Wszystko w Mersi… ma temperaturę jednakową — nic nie wstrząsa, a jeżeli rozśmiesza, to nie do łez. Opowieść o agentach i władzy przedstawiona w Legnicy nie jest opowieścią o ludziach czy o uczuciach. Mersi… mogłoby być ciekawą przypowieścią, a pozostaje kostiumową rozrywką.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji