Stworzona by tańczyć
GRAŻYNA RADZISZEWSKA nigdy się nie nudzi. Przygotowała już prawie sto choreografii dla swojego Teatru Tańca i Improwizacji, sama w nim występuje, kręci filmy, interesuje się psychologią, a od niedawna jest także szefową klubu "Zachęta" w Białymstoku.
Taniec jest dla niej niemal wszystkim. Do tego stopnia, że przez ostatnie lata Grażyna Radziszewska, tancerka, choreograf i aktorka w jednym, odkładała w nieskończoność zajście w ciążę. Dopiero teraz myśli o dziecku i oczywiście o tym, żeby w przyszłości z nim zatańczyć. Tańczyła już chyba wszystko. Jako kilkuletnia dziewczynka stawiała pierwsze kroki w szkole baletowej. Później był taniec towarzyski, jazz, modern i wreszcie stepowanie, któremu jest wierna do dziś. Prowadzi nawet własny teatr, który opiera się właśnie na tej technice.
- Jest taki moment w życiu tancerza, kiedy dojrzewa i chce sam działać, robić choreografię - wyjaśnia Grażyna Radziszewska. - Stąd właśnie wziął się nasz Teatr Tańca i Improwizacji, który działa już dziesięć lat.
To miłość prawdziwa
Ona nigdy się nie nudzi. Przygotowała już prawie sto choreografii dla swojego teatru, sama w nim występuje, kręci filmy, interesuje się psychologią, a od niedawna jest także szefową klubu "Zachęta".
- Mimo tych wszystkich zajęć, taniec wypełnia całe moje życie i zawodowe, i nawet prywatne. Można powiedzieć, że nim jest - podkreśla Grażyna Radziszewska. - Czerpię z niego energię, mimo że to wysiłek... Taniec nastawia mnie pozytywnie do życia i pomaga w radzeniu sobie z różnymi problemami, organizacją czasu, kompleksami... Tak jak miłość... Do tego stopnia kocha taniec, że z planowaniem rodziny czekała aż do tego momentu.
- Taniec odwlókł ten moment macierzyństwa, ale na szczęście nie jest za późno, i myślę, że całkiem niedługo moje dziecko zatańczy obok mnie na scenie - żartuje tancerka.
Z mamą i dzieckiem nie zatańczy na scenie jedynie tata, który podziwia panią Grażynę. Na dyskotekach razem z nią króluje na parkiecie, ale stroni od publicznych występów.
- Mój partner nie jest zawodowym tancerzem, ale na parkiecie radzi sobie świetnie, ą ja chętnie oddaję się jego tanecznym fantazjom - przyznaje pani Grażyna. - Na udział w spektaklach nie daje się jednak namówić.
Pieniędzy to z tego nie będzie
Grażyna Radziszewska nie ma wątpliwości. Jej kariera rozwinęła się dzięki wyrozumiałości ze strony rodziny. - Nigdy nie czułam się osamotniona w swoich działaniach artystycznych. Rodzina zawsze mnie wspierała, chociaż mama mawiała, "z tańca chleba jeść nie będziesz", to nigdy nie była przeciwko -wspomina artystka. - Ale to właśnie ona zaprowadziła mnie do ogniska baletowego przy ulicy Podleśnej.
Debiut na scenie był niewiele później. Sześcioletnia Grażynka Radziszewska w Teatrze Dramatycznym wystąpiła jako Jagódka w bajce muzycznej "Jaś i Małgosia". Niewykluczone, że właśnie ten utwór zostanie także zaprezentowany na trzydziestoleciu pracy tancerki, tyle że w wersji stepowanej.
- Teraz nie wyobrażam sobie, że mogłabym robić coś zupełnie innego. No i na szczęście nie sprawdziły się słowa mamy i mam chleb z tego, co robię i co kocham - śmieje się Grażyna Radziszewska.
Zmienność jest najpiękniejsza
To, co panią Grażynę najbardziej pociąga w tańcu, to zmienność.
- Uwielbiam wcielać się w różne role. Raz jestem drapieżną kobietą, raz zupełnie uległą. Raz mogę emanować seksem, aby za chwilę być wręcz odpychająca - wyjaśnia tancerka.
Każda rola, podobnie jak każda choreografia, wynika ze zmienności. Zmienia się życie, otoczenie, ludzie wokół... Zmieniają się także nastroje i emocje, a to głównie nimi -tworząc swoje kreacje - Grażyna Radziszewska kieruje się najczęściej.
- Żeby być choreografem, nie wystarczy skończyć szkoły. Trzeba mieć to coś, czuć muzykę, ludzi - wylicza tancerka. - Choreografia to forma przekazywania emocji. Ja nie lubię gadać, więc dla mnie jest to także sposób komunikowania się z innymi.
Grażyna Radziszewska kocha taniec . Nie tylko dlatego że lubi ruch, muzykę i dobre towarzystwo . W tańcu za każdym razem może być kimś innym i w ciągu kilkunastu minut z seksownej i uwodzicielskiej kobiety przekształcić się w odpychającą heterę. To taniec daje jej siłę do zmagania się z przeciwnościami losu.