Gwiazdorski Beckett
25 października sensacyjna premiera w Teatrze Małym: Wiesław Michnikowski, Krzysztof Kowalewski, Jan Kobuszewski, Janusz Gajos — czterej wspaniali aktorzy grają Becketta: Czekając na Godota w reżyserii A. Libery, scenografii A. Semenowicz, rzecz wystawianą niezmiennie na całym świecie — co jest wielką metaforą Losu.
— Dlaczego Beckett? — w przelocie zapytaliśmy Antoniego Liberą, znawcą i konesera twórczości tego dramatopisarza.
— Nie powiem niczego oryginalnego. Przed 10 laty reżyserowałem tę sztukę w gronie nieprofesjonalnym, zawsze chciałem zrealizować Godota w teatrze zawodowym. I mam tę szansę.
Premiera odbywa się w Teatrze Małym, ale pod szyldem Instytutu Teatru Narodowego. Jak wiadomo, po wędrówce Narodowego na Wolę, pod niesławnym kierownictwem Skuszanki i Krasowskiego, Teatr Narodowy de facto przestał istnieć. W spalonych murach na Placu Teatralnym wlecze się odbudowa, w Małym — który był częścią Narodowego od czasów Hanuszkiewicza — krąży duch dawnej świetności.
Chętkę na ten lokal — w podziemiach Juniora, w centrum warszawskiego Manhattanu, miało wielu, m.in. Jan Pietrzak. Ostał się Instytut — forma kokonu, przechowującego szyld Sceny Narodowej. Krzysztof Zaleski, znany reżyser zgodził się poprowadzić tę cząstkową formę, zapewniając repertuar małej scenie. Ale Zaleski odszedł.
Ministerstwo Kultury zdecydowało oddać teatr w bezpłatną — dzierżawę Teatrowi Współczesnemu, który egzystuje w dramatycznych warunkach, choć zespół i repertuar ma świetny. Ta decyzja była jak kij w mrowisko. Współczesny w Małym? A może nowa fuzja Narodowego i Współczesnego, jak to było w przeszłości? A gdzie miejsce na szyld Narodowego?
Bałagan, brak koncepcji co do ratowania artystycznej i lokalowej substancji teatrów Warszawy i tutaj dał znać o sobie. Tyle że znalazł się jeszcze jeden (obok wojewody i prezydenta) partner: minister kultury. Oczywiście milczy, jak we wszystkich sprawach związanych z kulturą.
Zespół Teatru Małego protestuje przeciwko oddaniu ich w ręce dyr. Macieja Englerta z Teatru Współczesnego; trudno się dziwić — Englert zapowiedział zwolnienia. Ludzie z Teatru Małego, czyli Instytutu Teatru Narodowego pytają: czy to śmierć Narodowej Sceny? No więc jak: grać już requiem?