Artykuły

Kartoteka nie tylko widowiskowa

"Kartoteka" w reż. Michała Zadary w Teatrze Współczesnym we Wrocławiu. Pisze Piotr Bogdański w Nowych Wiadomościach Wałbrzyskich.

Idąc ulicą Rzeźniczą na "Kartotekę"do Teatru Współczesnego byłem przepełniony obawami. Już początki sztuki kilkadziesiąt lat temu nie były proste. Wówczas aktorzy nie chcieli w niej grać, a krytycy odrzucali ten rodzaj teatru. Mimo upływu lat dramat Tadeusza Różewicza wciąż pozostał nie najłatwiejszy do przełożenia na sceniczne deski. Do tego brzmiały mi jeszcze słowa druzgocącej recenzji w Dzienniku Leszka Pułki. Na szczęście moje wątpliwości były nieuzasadnione.

Najnowsza inscenizacja "Kartoteki" zrealizowana przez Michała Zadarę okazała się bardzo interesująca. Odważny reżyser pierwowzór literacki potraktował tylko jako inspirację do zrealizowania swojej wizji artystycznej. Podobnie jak w dramacie, na próżno szukać w sztuce zwartej treści czy logicznej akcji. Młody artysta poszedł jednak jeszcze dalej. Wprowadził na scenę zaskakującą dynamikę. Dzięki takiemu kontrowersyjnemu podejściu Michała Zadary powstała nowa wartość. Wrocławskie przedstawienie oszałamia i zaskakuje. Wchodząc do sali teatralnej na ostatnim piętrze poczuliśmy się trochę zagubieni. Zamiast widowni, choć najskromniejszej, zobaczyliśmy puste pomieszczenie z dwoma podestami ustawionymi wzdłuż ścian. Mało tego, dziewięcioro aktorów grało już swoje role. Kiedy cała zdumiona publiczność zajęła miejsca na podestach, wydarzenia zaczęły nabierać tempa. Postacie zaczęły między sobą prowadzić dziwaczne dialogi Po chwili byliśmy świadkami szaleńczych biegów, skoków, upadków, tarzania się po scenie. Istne szaleństwo czy raczej widowiskowe show. Przez cały czas widać jednak, że aktorzy trzymają dyscyplinę i wszystko jest pod kontrolą niewidzialnego reżysera. Wszystko, co widzieliśmy, nie budziło gromkich śmiechów, lecz chwilami uśmiech, a przede wszystkim ogromne zainteresowanie. Tak cenną w teatrze reakcje zawdzięczamy, oprócz oczywiście Michałowi Zadarze, aktorom. Wszyscy zasłużyli na wielkie uznanie. Ich role wymagały nie tylko opanowania tekstu i gry aktorskiej, ale również wielkiego wysiłku fizycznego. Siedząc właściwie na scenie widzieliśmy ich zaangażowanie, zmęczenie i wreszcie pot. Jestem pod wrażeniem. W sztuce bierze udział Jan Peszek. Jego postać nie dominuje. Główny ciężar przedstawienia dźwigają młodsi aktorzy. Moim zdaniem na największe gratulacje zasłużyli Katarzyna Bednarz i Krzysztof Boczkowski. Dziewczyna m.in. zmysłowo nuci muzykę z filmu "Dziecko Rossmary" Romana Polańskiego. Jednym słowem "Kartoteka" zachwyca formą i pomysłem. Nie jest jednak pozbawiona treści. Prowokuje nas do zajęcia stanowiska w sprawie - kontrowersyjnego podejścia do Różewicza. Zmusza do zastanowienia dlaczego reżyser skupił się akurat na tych, a nie innych wątkach dramatu. "Kartoteka" we Współczesnym nie tylko dla poszukujących i nie bojących się wyzwań artystycznych

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji