Miś Kolabo
Adaptacja opowiadania Piotra Kokocińskiego zrealizowana przez Ryszarda Bugajskiego. Rzecz, niestety, ciągle bardzo aktualna, zwłaszcza w obliczu procesów lustracyjnych.
Ta historia mogła zdarzyć się naprawdę - jest tak prawdopodobna, rozwija się według tak jasnych reguł, prowadzi do tak przewidywalnych skutków. Wiosną 1981 Jan bezskutecznie stara się o paszport. Funkcjonariusz, z którym rozmawia, wyjaśnia, że nie chodzi tu o szykanowanie działacza Solidarności, a o wypadek sprzed lat: potrącenie dziecka na przejściu dla pieszych. Wówczas dzięki rodzinnym koneksjom sprawę zatuszowano, teraz może ona przeniknąć do prasy i trafić do prokuratury, chyba że Jan zgodzi się na współpracę. Jan się zgadza, oficer zapewnia, że jego nowe, tajne zadania nie będą szczególnie uciążliwe. A jednak machina rusza - działacz Solidarności staje się kolaborantem: donosicielem i prowokatorem. Jest coś niezwykle przejmującego w postaci tego poczciwego, dobrodusznego człowieczka, który miał za mało sił, by oprzeć się złu. Widzimy jego całkowitą bezradność, rozpaczliwe pragnienie, by żyć normalnie i po prostu, jego strach, a jednocześnie pełną świadomość tego co dobre i złe. Jan nie jest ani cyniczny, ani obłudny, on wie, co robi, i wie, jak bardzo jest to podłe. Wydaje mu się, że ma o co i dla kogo walczyć, że musi się poświęcić i przetrwać za wszelką cenę. W ostatecznym rachunku i tak on okaże się najuczciwszy i najwierniejszy własnym zasadom, najczystszy w intencjach. Przygnębiająca opowieść o szarym człowieku w trybach systemu. W większości przypadków - nie miał najmniejszych szans.