Artykuły

Gustaw Holoubek pomylił scenografów

W świątecznym wydaniu "Dziennika" (209/2006) ukazał się wywiad z p. Gustawem Holoubkiem, w którym aktor przypomniał "niezbyt wyszukaną, ale śmieszną" anegdotę o Adolfie Dymszy. Otóż zabieram głos nie tyle w ramach poprawiania potknięć pamięci Gustawa Holoubka, ale w obronie pamięci Andrzeja Pronaszki (bo a nuż anegdota Holoubka się utrwali - i co wtedy?) - pisze Ewa Guderian-Czaplińska w Dzienniku.

Fragment brzmiał: "Na próbie generalnej Snu nocy letniej w stołecznym Teatrze Polskim, kiedy [Dymsza] zobaczył prawdziwe drzewa wyrąbane i ustawione tam przez wybitnego scenografa Andrzeja Pronaszkę, wszedł na sceną i wysiusiał się pod każdym z nich, naśladując odpowiednie ruchy ciała. Napadnięty przez zbulwersowanego dyrektora Arnolda Szyfmana odpowiedział, że jeżeli prawdziwy las jest na scenie, to aktorzy są tam niepotrzebni [...]".

Otóż zabieram głos nie tyle w ramach poprawiania potknięć pamięci Gustawa Holoubka, ale w obronie pamięci Andrzeja Pronaszki (bo a nuż anegdota Holoubka się utrwali - i co wtedy?). Do "Snu nocy letniej", o którym mowa, scenografię projektował bowiem nie Pronaszko, lecz Stanisław Śliwiński (a kostiumy Władysław Daszewski) - ale nawet tej dwójki artystów nie obciążają "prawdziwe drzewa", bo takich na scenie po prostu nie było. Wystarczy spojrzeć na zachowane fotografie z Schillerowskiego przedstawienia czy przypomnieć uwagę Antoniego Słonimskiego, któremu sceniczne drzewa "przypominały zgliszcza kominów fabrycznych".

Najważniejsze jednak, że niefortunnie umieszczony w anegdocie Pronaszko był jednym z pierwszych polskich scenografów walczących ze sceniczną dosłownością. Co więcej - padł u progu swojej teatralnej kariery ofiarą wielbicieli "prawdziwych drzew". Kiedy w roku 1918 w Teatrze Lwowskim zaprojektował "mocno odnaturalizowany stary dąb", to nowatorskie ujęcie spowodowało w teatrze taką rewolucję, że sprawa oparła się aż o radę miejską, której członkowie kazali po prostu zastawić scenę naprędce ściętymi w lesie brzozami, przekonani, że ratują w ten sposób tradycję. Pronaszko złożył dymisję - a ryzykował wiele, bo został na cały sezon bez angażu i mógł zrazić takim zachowaniem ewentualnych pracodawców. Na szczęście tak się nie stało - dzięki czemu mieliśmy potem między innymi Schillerowsko-Pronaszkowskie "Dziady".

Pan Bóg jednak okazał się w świątecznym numerze i sprawiedliwy, i rychliwy: pod fotografią Holoubka jako Konrada w słynnych Dejmkowskich "Dziadach" z 1968 roku widnieje podpis: "Holoubek w Dziadach 1957". Tak to dostało się (dokumentalnie) wszystkim. A w istocie powinien się zawstydzić redaktor.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji