Artykuły

Język, który ocala

Język ocala od niepamięci, pobudza myśli, czyni zdarzenia, stanowi o tożsamości. Może być narzędziem do nazywania rzeczy, definiowania kultur, wyrażania poglądów o świecie, ale też może stać się podmiotem i tematem samym w sobie, który trzeba uratować i któremu warto poświęcić czas w teatrze.

Tak się dzieje w Powszechnym udostępniającym Małą Scenę wielokulturowej grupie teatralnej Fundacji Strefa WolnoSłowa. Warto przy okazji zwrócić uwagę, że w Powszechnym podkreślane są ostatnio w sposób szczególny słowa Zygmunta Hübnera o społecznej roli teatru, „który się wtrąca”. Takim chce się widzieć Teatr i stąd, być może, bliżej mu do założeń i programu Fundacji poruszającej problemy nieobojętne ludziom.

Język do oc(a)lenia to spektakl przygotowany przez Alicję Borkowską z udziałem dwudziestu pięciu osób-amatorów. Oparty jest na pierwszej części autobiograficznej trylogii Eliasa Canettiego pt. Ocalony język oraz na autentycznych doświadczeniach samych wykonawców. Większość z nich to mieszkający w Polsce obcokrajowcy, choć w zespole znajdują się także Polacy. Przypominają historię życia autora Auto da fé – od chwili urodzenia w rodzinie sefardyjskich Żydów przez dzieciństwo po wiek dojrzały – naznaczoną licznymi migracjami: z Bułgarii przez Anglię do Austrii i Szwajcarii, znów Austrii i ponownie do Wielkiej Brytanii. Przywołują obrazy, w których mowa o jego wyborach, decyzjach, relacjach z najbliższymi, poszukiwaniu indywidualnej ekspresji i, co może najważniejsze, o utrzymującym się przez lata silnym poczuciu wyobcowania i niezrozumienia. Świat pisarza noblisty połączony zostaje umiejętnie z osobistymi przeżyciami zaproszonych do projektu migrantów, uchodźców, outsiderów. Są wśród nich przedstawiciele Ukrainy, Rumunii, Rosji, Francji, Słowacji, Hiszpanii, także jednego z krajów Afryki. Wypowiadają się oni w swoim imieniu, własnym tekstem, tworząc spójny obraz wieży Babel. Ich małe, prywatne losy krzyżują się z historią poszczególnych narodów, z dziejowymi zawirowaniami politycznymi i społecznymi.

Autorskie kwestie dotyczą wspomnień z dzieciństwa, lęków, obsesji, kłopotów związanych z poszukiwaniem pracy, niełatwych związków z otoczeniem, wysiłku w pokonywaniu samotności. Bohaterowie mówią trochę koślawo, nie zawsze wyraźnie, zniekształcając poszczególne słowa, nieraz z silnym akcentem. Ta mowa ma swój walor: przychodzi z trudem, rodzi się w bólu, na naszych oczach (a właściwie w uszach). Słowo kształtuje się, nabrzmiewa, nabiera sensu, a co najważniejsze w końcu – wyraża prawdę o człowieku. Określa go i charakteryzuje. Autentyczność wypowiedzi, a także towarzysząca im nieprofesjonalna, ale też nieudawana i niesztuczna ekspresja powodują, że spektakl staje się niezwykle świeży w swojej prostocie i bezpretensjonalności. Jednocześnie okazuje się ważnym głosem w dyskusji na temat tolerancji, postrzegania obcych w danym kraju, prawa do życia i pracy w innym niż rodzime miejsce na ziemi. W końcówce przedstawienia wyświetlone litery na ścianie w tle ułożą się w skandowane chwilę wcześniej hasła – o prawo do wolności, bycia sobą, marzeń itp.

Leitmotivem spektaklu obok języka ukazanego w jego rozlicznych funkcjach staje się szeroko pojęta wędrówka: od narodzin ku dojrzałości i śmierci, podróż odbyta w poszukiwaniu bezpiecznego miejsca do życia, także droga, którą przebyć musi każdy w celu odnalezienia tożsamości.

Za pomocą metalowych konstrukcji przypominających drabiny aktorzy układają scenograficzne konstelacje – raz złożą się one na torowisko, którym w pociągu podróżuje Canetti, kiedy indziej będą oknem, drzwiami, kryjówką, wozem, dachem, całym domem, półką na książki, siedziskiem, wieżą. Okażą się partnerami dla bohaterów przedstawienia w zabawie, ucieczce, wyprawie – w zaproponowanych przez nich układach choreograficznych.

Strefa WolnoSłowa ingeruje w życie, w zastany porządek, by znieść bariery i ograniczenia również w przestrzeni miejskiej. (Podobnie jak robi to Teatr, który udziela im dziś gościny). Z uchodźcami i o uchodźcach będą mówić znów już niedługo, przy okazji spektaklu rowerowego pt. Złodzieje rowerów, przewidzianego do rozegrania na placach i ulicach stolicy. Wspólny przejazd po mieście ma za sobą pociągnąć refleksję na temat tego, co nazywamy centrum, a co peryferiami, dyskusję o tym, kto w danym miejscu ma szansę zająć pozycję uprzywilejowaną, a kto pozostanie w ostatnim rzędzie i dlaczego tak się dzieje. Strefa WolnoSłowa nie daje zatem za wygraną. I bardzo dobrze!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji