Artykuły

Zdrowia na kolejne kreacje, benefisy

Prawie czterogodzinne spotkanie przyjaciół Henryka Błażejczyka na scenie i widowni Teatriu Dramatycznego było kulminacją jubileuszu 55 lat pracy artystycznej, tego znanego, cenione, wielokrotnie nagradzanego i oklaskiwanego płockiego aktora.

Nie zabrakło dobrej zabawy, wzruszeń oraz prezentów z nakrętkami. Lubimy benefisy, które dodatkowo w Płocku mają swoją oryginalną tradycję, kultywowaną od czasów Teatru na Skarpie. Scenariusz jest zawsze podobny i niezawodny. Wspomnienia z udziałem znanych gwiazd i nieznanych, ale nie mniej ważnych bliskich i dalszych znajomych, przeplatane sa anegdotaki, skeczami, minirecitalami, popisami recytacji i parodii. Wszystko spaja niebanalny konferancjer, obrazują zdjęcia i filmy, dopełniają oklaski i salwy śmiechu podglądającej przedsięwzięcie publiczności. W soborni wieczór żadnego z tych elementów nie zabrakło, chociaż nie wszyscy wpisani na afisz goście, z różnych przyczyn, pojawili się osobiście. Możliwości współczesnej techniki pozwoliły jednak na spotkanie z Emilią Krakowską i Anną Seniuk, spojrzenie w oczy Kazimierza Kaczora i wysłuchanie listu Olgierda Łukaszewicza.

Henryk Błażejczyj urodził się w 1937 roku. Debiutował dwadzieścia lat później rolą Chłopaka od krawca w Mieszczaninie szlachcicem Moliera, wystawionym w Warszawie przez… Komedię Francuską. Ukończył Państwową Wyższą Szkołę Teatralną w Warszawie (1961). Pracował w teatrach stołecznych: Współczesnym, Ludowym, Syrenie i Narodowym; krakowskich: Słowackiego i Starym oraz Śląskim w Katowicach.

Jest laureatem nagrody miasta Krakowa za rolę w Mizantropie Moliera, wystawiony na deskach Starego Teatru. W latach 1975-83 był spikerem Polskiego Radia i lektorem Telewizji Polskiej. W 1987 roku na wezwanie dyrektora Tomasza Grochoczyńskiego prztjechał wspomóc pracę płockiego zespołu. Przyjechał i osiedlił się w naszym mieście na stałe, kreując niezatarte wrażenia Kolacji na cztery ręce, umiejętnej frazy sędziego z Pana Tadeusza i niepowtarzalnej atmosfery Dziadów granych w płockiej katedrze. W 1997 roku odebrał Srebrną Maskę PTPT, a na początku XXI wieku, w plebiscycie lokalnej prasy, okrzyknięty został najpopularniejszym aktorem z Tumskiego Wzgórza. Podczas obchodów teagorocznego Międzynarodowego Dnia Teatru odebrał Nagrodę im. Rajmunda Rembielińskiego, przyznawaną od 1912 roku przez Płockie Towarzystwo Przyjaciół Teatru.

Doskonałym spoiwem jubileuszowej gali okazał się aktor estrady i kabaretu Cezary Szczygielski, sypiący dowcipami, rozczulająco zagubiony w pomysłowej scenografii Marty Lichowskiej. Dopisały również gwiazdy. Grażyna Zielińska i Marek Mokrowiecki wystapili w skeczu Adeptka. Andrzej Fedorowicz, aktor Teatru Kwadrat, przypomniał Monolog o dobrej robocie Marcia Wolskiego. Krystyna Jędrzejecka, której akompaniował syn Krzysztof Kozłowski, brawurowo wykonała parodie polskich piosenkarek i aktorek od Hanki Ordonówny poprzez Annę German, Barbarę Krafftównę, Igę Cembrzyńską i Irenę Santor. Prawdziwy show dał Stan Tutaj, a Andrzej Rosiewicz, po wiązance piosenek i anegdot, podarował jubilatowi swój estradiwy amulet: wielką, czerwoną i połyskującą cekinami muchę.

Benefis rozpoczął się na dolnym foyer od wernisażu wystawy fotograficznej AKTOR, rokumentującej role teatralne Henryka Błażejczyka, a przygotowanej przez pomysłodawcę i głównego organizatora  jubileuszu „zrobionego własnym sumptem" — Marka Konarskiego. Przyglądając się zdjęciom, przypomniałem sobie czerwcową noc 1991 roku podczas wizyty w Płocku Jana Pawła II. Odbył się wówczas specjalny pokaz Jeremiasza Karola Wojtyły w reżyserii Marka Mokrowieckiego, w niezwykłej scenografii ołtarza z ruchomymi figurami-aktorami oraz jedną z najbardziej wizyjnych scen płockiej sceny: kazania księdza Piotra Skargi w wykonaniu Henryka Błażejczyka. Mistyka, która zostaje w widzu na zawsze.

Nie sposób powtórzyć wszystkich wspomnień opowiadanych ze sceny. Niezwykłą chwilą była prezentacja rodziny i występ związanej nazwiskiem piosenkarki Danuty Błażejczyk. Na deser Elżbieta Jodłowska — twórczyni Klimakterium — monologiem ze spektaklu, spiewem i tancem rozbawiła publiczność do łez.

W 2001 roku oglądałem spektakl Na czworakach Tadeusza Różewicza w reżyserii Kazimierza Kutza w Teatrze Narodowym w Warszawie i nagle zobaczyłem, jak do Laurentego czołga się na wznak z odznaczeniem w rękach Henryk Błażejczyk (Pan I). Brawurowo dekoruje Ignacego Gogolewskiego, a groteskowa scena wywołuje aplauz. Muszę przyznac, że rzadko epizod nagradzany jest taką owacją.

Prawie czterogodzinne spotkanie przyjaciół Henryka Błażejczyka z koncertem gwiazd przeszło do historii. Pozostaną teatralne plakaty, programy, zdjęcia, nagrania filmowe, toasty i próba powtórzenia niezliczonych bon motów, żartów, docinek, gaf i serdeczności. Wśród wielu życzeń składanych Henrykowi Błażejczykowi po 55 latach pracy na scenie i niemal ośmiu dekadach życia przebije się tylko jedno, zyczenie zdrowia na kolejne sezony, kreacje, benefisy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji