Gwiazdy pod gwiazdą betlejemską
Obsada jest imponująca. Pomysł inscenizacyjny co najmniej intryguje. Aktorzy występują równocześnie w kilku różnych rolach. Sceny z chłopskiej izby przeplatają się z generowanymi komputerowo "świętymi" obrazami.
Najmniejsza, bo mieszcząca się na małym ekranie, i zarazem największa, bo przyciągająca miliony widzów, polska scena zaczyna nowy rok z przytupem. Do udziału w inscenizacji "Pastorałki" Leona Schillera i Jana Maklakiewicza - jednej z najczęściej wystawianych polskich sztuk - zaprosiła ponad trzydziestu świetnych i na ogół bardzo zajętych aktorów. Każdy z nich wcielił się w kilka postaci - realistycznych, kolędniczych i misteryjnych.
Dzięki pomysłowi reżysera i adaptatora Laco Adamika przed oczami widzów przewijają się na przemian przaśne obrazki z zatłoczonej góralskiej izby, scenki rodem z jasełek albo też pozy stylizowane na renesansowo-barokowe malarstwo. Wszystkie warstwy spektaklu łączą ludowe przyśpiewki i aktorzy pojawiający się w często zaskakujących wcieleniach.
Michał Żebrowski jest jednocześnie kolędnikiem, ale i przerażonym swą nagością Adamem, Agnieszka Grochowska - synową gospodarza, a zarazem uduchowioną Marią. Danuta Stenka z sąsiadki przemienia się w tragiczną żonę Heroda, któremu z czasem ścina głowę Śmierć - Magdalena Cielecka. Jan Peszek jest i Świętym Józefem, i organistą, a Borys Szyc - mistrzem kolędniczej ceremonii, a także narratorem całego spektaklu.
"Pastorałka" - co jest ewenementem - od 1922 roku w zasadzie nie schodzi z afiszy. Już choćby ten fakt sugerował potrzebę odświeżenia adaptacji. Laco Adamik znakomicie sprostał tej potrzebie, wykorzystując komputerowe tricki, prezentując znany tekst bez "mrugania" do widza i dbając o znakomite opracowanie muzyczne.
Na zdjęciu: Magdalena Cielecka i Krzysztof Wakuliński.