Druga siostra
- W szkole Lee Strasberga kładą nacisk na praktykę, na większą elastyczność, rozwój i ćwiczenie siebie na wszystkie możliwe sposoby - mówi HANNA KONAROWSKA, która skończyła trymestr nauki w tej szkole.
Hanna Konarowska. Tak jak przed laty Joanna Szczepkowska, jej córka Hanna Konarowska zadebiutowała na deskach teatru rolą Iriny w spektaklu "Trzy siostry" [na zdjęciu]. Jej siostra Maria poważny debiut ma za sobą - w serialu "Kopciuszek" w TVP2...
Znalazłaś się w obsadzie "Trzech sióstr" Czechowa, spektaklu, który inauguruje działalność dużej sceny Teatru Polonia Krystyny Jandy. To również twój aktorski debiut na deskach teatralnych...
- Gdy byłam mała, marzyłam sobie, że tak jak moja mama będę grać w filmach
i w teatrze. Dziś to marzenie się spełniło. Od razu zostałam rzucona na głęboką wodę. Duży teatr, duża scena, duży spektakl i duża rola.
Poprzeczka została ustawiona bardzo wysoko. Odnalazłaś swoje miejsce na ziemi?
- Tak! W tej chwili nie wyobrażam sobie życia bez teatru...
...teatru Krystyny Jandy?
- Byłabym szczęśliwa i zaszczycona. Na razie nie chcę robić sobie nadziei na ten teatr czy na każdy inny. Zobaczymy.
Jaka droga wiodła do roli Iriny?
- Miałam osiemnaście lat, kiedy zgłosiłam się do agencji aktorskiej. Chciałam poczuć od kuchni to coś - i szybko poczułam. W międzyczasie studiowałam na Uniwersytecie Warszawskim, a potem pojechałam do Nowego Jorku na jeden trymestr nauki do szkoły aktorskiej. Po powrocie poszłam na casting i zostałam wybrana do roli Iriny.
Brałaś lekcje gry aktorskiej w słynnej szkole Lee Strasberga. Niegdyś kształcili tam swój warsztat Marilyn Monroe i Marlon Brando. Czym różni się nowojorska szkoła od polskiej?
- Nie uczyłam się aktorstwa w Polsce i szkołę znam tylko z opowiadań. W Stanach kładą nacisk na praktykę, na większą elastyczność, rozwój i ćwiczenie siebie na wszystkie możliwe sposoby. Trymestr to zdecydowanie za mało, aby poznać tę technikę...
Wrócisz jeszcze do Nowego Jorku?
- Nie, bo niestety nie poradziłam sobie z samotnością w tym mieście. Gdybym miała tam wrócić do męża, to pewnie tak, ale sama nigdy!
W słynnym przedstawieniu "Trzech sióstr" w reżyserii Aleksandra Bardniego w roli Iriny debiutowała twoja mama, a Krystyna Janda grała Maszę. Dziś w jednym spektaklu występujesz wspólnie z jej córką Marią Seweryn...
- Historia zatoczyła koło. To dla mnie ogromny zaszczyt i wielka presja. Mama jest bardzo wzruszona tym wydarzeniem i myślę, że czasami bardziej przejęta ode mnie.