Artykuły

Biegnąca z wilkami w Teatrze Pinokio

Ronja, córka rozbójnika w reżyserii Karoliny Maciejaszek to świetny spektakl. Mądra opowieść Astrid Lindgren uczy dzieci solidarności, a reżyserka ma fantastyczną wyobraźnię teatralną.

W trakcie burzy rodzi się córka herszta zbójców, a zamek, w którym mieszka banda Mattisa, rozdziera na pół piorun. Drugą jego część zagospodaruje niebawem konkurencyjna grupa Borki. Dzieci — Ronję i Birka — połączy żarliwa przyjaźń, na przekór animozjom pomiędzy ich ojcami…

Powieść Lindgren opowiada o przyjaźni, która rozwiązuje konflikty i ocala. To też historia inicjacyjna o odłączeniu dziecka od rodziców — w wersji dziewczęcęj, w której drogę do niezaleźności wytycza się empatią, a nie prawem pięści. Bardzo atrakcyjna dla młodego odbiorcy, bo rozgrywająca się w scenerii natury i w dialogu z rodzicem, a nie bezspornym uznaniu autorytetu. Lovis i Mattis puszczają Ronję w świat, choć nieuwaga może poskutkować wpadnięciem w Diabelską Czeluść, przed którą nie ma już ucieczki. Podobnie jak Pippi córka rozbójnika jest krytyczna wobec świata dorosłych i nie cofa się przed buntem, by bronić swoich racji.

Ronja jest mniej popularna niż Dzieci z Bullerbyn i Pippi Langstrumpf, ale od momentu publikacji powieście (początek lat 80.) powstało wiele jej adaptacji, w tym japoński film animowany i fiński balet. Aż dziwne, że sobotnia prezentacja w Teatrze Pinokio to polska prapremiera. Opowiedziana bardziej tradycyjnie niż cyrkowa, obwoźna wersja Pippi w reżyserii Konrada Dworakowskiego, ale równie warta polecenia.

Aktorów oglądamy głównie w żywym planie. Lalki są tylko cztery — przedstawiają urodzone przez Lovis niemowlę, wchodzących w nastoletniość Ronję i Birka oraz zmierzającego ku śmierci Łysego Pera. Fabyła zaprezentowana jest wiernie, za pomocą krótkich, kluczowych dla historii scen. Zmyślnie wprowadzono postaci fantastyczne — zasygnalizowane wyłaniającymi się z mroku światełkami Szaruchy, skrzydlate Wietrzydła, których trzeba się na chwilę przestraszyć, i przezabawne, głupiutkie Pupiszony. Nie brak w spektaklu Maciejaszek świetnych pomysłów, m.in. z wykorzystaniem teatru cieni. Takich scen jak zaklinowanie się Ronji w chatce Pupiszonów czy ucieczka przed Wietrzydłami, która zakończyła się wpadnięciem do rzeki, mogłoby być więcej.

Marika Wojciechowska zaproponowała prostą scenografię — umowne zabudowanie sceny pozwala na przemianę przestrzeni z zamku Mattisa w las czy jaskinię, w którj spędzają lato Ronja i Birk. Kostiumy są luźną wariacją na temat stroju pierwotnego wojownika — luźne płaszcze z kapturami, rogate hełmy, futra. Zbuntowaną, rockową muzykę skomponował Piotr Klimek (w pamięć zapada finalna piosenka o córce zbójnika), a dynamiczne układy choreograficzne — Evgienij Korniag. Tańce plemienne i dowcipna, odarta ze zbędnej agrezji scena walki pomiędzy hersztami rozluźniają napięcie i pomagają  w ponownym skupieniu się na fabule.

Aktorzy grają zespołowo. Dobrze obsadzono główne role — Ronję gra Natalia Wieciech, Birka — Łukasz Batko. Danuta Kołaczek i Anna Sztuder-Mieszek przekonują w rolach mądrych, silnych matek. Uwagę skupia na sobie niezawodny Łukasz Bzura, tym razem jako „męski" Mattis, który nraci rezon nad płaczącym niemowlęciem, a kiedy w furii ma ochot porzucać talerzami, wie, że będzie musiał sam po sobie posprzątać.

Powieść Lindgren wpisano na złotą listę książek polecanych przez fundację „ABC Cała Polska czyta dzieciom". Powinna być lekturą szkolną. Jej inscenizacja w Teatrze Pinokio to również pozycja obowiązkowa.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji